2 sie 2016

„Say you'll see me again even if it's just in your”


 Trener przedstawił im plan na resztę dnia, kiedy zatrzymali się na hotelowym parkingu. Wypakowali się z kadrowego busa, wchodząc do środka. Kadra zniknęła w swoich pokojach, chcąc wykorzystać wolny czas do spotkania sztabu. Nikt nie planował wypadów na miasto, jednak mogli obejrzeć jakiś program w telewizji lub po prostu spędzić czas w swoim towarzystwie. Tulli rozmawiała z mamą. Choć w rzeczywistości to kobieta mówiła jej o córce sąsiadki – najlepszej przyjaciółce Krystal – która wyszła za mąż i spodziewała się dziecka, a fizjoterapeutka jednym uchem wpuszczała opowieść, a drugim wypuszczała. Miała dość aluzji ze strony matki, ponieważ sytuacja panny Kristoffersen i tak była już skomplikowana.
Z jednej strony nie lubiła spotkań sztabu, ponieważ była zmuszona słuchać długich wywodów trenera, czasami również krzyczał na swoich podopiecznych. Teraz pojawił się kolejny argument, żeby opuścić zebranie, ponieważ Matjas siedział w tym samym pomieszczeniu, a ona bardzo go nie tolerowała. Z drugiej strony lubiła słuchać żartów lub anegdotek innych członków teamu. Mogła pośmiać się z zawodnikami, czy nawet rzucić jakąś zgryźliwą uwagę w kierunku Noberga. Miał w zwyczaju udzielać się, choć nie miał wiele do powiedzenia na temat skoków – to znajomości zapewniły mu to stanowisko, jednak wszyscy liczyli, że nowy prezes zrobi z tym porządek, ponieważ tak nie powinno być. Facet dostawał pieniądze praktycznie za nic – jedyną rzeczą w jakiej był dobry to opieprzanie ludzi za złe wykonywanie obowiązki, o których nie miał bladego pojęcia.
Zajadała się winogronem ustawionym blisko zajmowanego przez nią miejsca, nie skupiając się na wypowiedzi Alexa. Austriak motywował swoich podopiecznych do skakanie jak najlepiej, ale starał się nie nakładać na nich presji. Chciał, aby choć jeden z nich wskoczył na podium lub nawet wygrał, jednak nie mówił o tym na głos. Miał swoje ambicje, a mówienie o nich zawodnikom nie sprawi, że wszyscy zaczną wygrywać, wręcz przeciwnie – szło by im jeszcze gorzej.
Obserwowała uważnie zgromadzonych, wrzucając do buzi kolejne winogrona i nagle przyszedł jej do głowy genialny pomysł. Szturchnęła Andersa, siedzącego obok – potrzebowała pomocnika, a on świetnie nadawał się na to stanowisko. Ustalili, że jak najszybciej wyjdą ze spotkania, żeby zdążyć z całym planem, chcieli wyrzucić wszystkie kosmetyki do włosów Matjasa. Mężczyzna miał na tym punkcie obsesję, dlatego spodziewali się jego ogromnej furii, kiedy zobaczy, że zniknęły.
Wybiegli z pomieszczenia, gdy wreszcie Alexander zakończył spotkanie. Przemierzali korytarze hotelu, jedynie krzycząc przeprosiny, jeśli wpadli na kogoś. Musieli spieszyć się, ponieważ nie mieli pojęcia, ile tym razem potrwa rozmowa Matjasa z trenerem, która odbywała się za każdym razem po zebraniach sztabu. Wcześniej ustalili, że spróbują dostać się do pokoju Noberga przez okno – mieli nadzieję, że pozostawił je niezamknięte – jednak, jeśli ta opcja nie wypaliłaby, planowali zbajerować recepcjonistkę, żeby ta pomogła im.
Weszli do pokoju Andersa oraz Joachima, ponieważ ten znajdował się bliżej celu. Wyszli na balkon, a skoczek jako pierwszy przeszedł na następny balkon. Wystarczyło tylko kilka razy przeskoczyć przez barierki, ale Tulli wahała się przez chwilę. W końcu doszła do wniosku, że kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje i poszła w ślady chłopaka.
Na szczęście okno było uchylone, dlatego Andersowi udało się je otworzyć – miał w tym doświadczenie, więc poszło naprawdę sprawnie, a czas ich gonił. Tullippe wskoczyła do pokoju, który wyglądał jak po przejściu tornada. Bluzki lub swetry wisiały na krześle, leżały również na szafce nocnej. Brudne skarpetki i majtki walały się po podłodze – nie było jej praktycznie widać, ponieważ jeszcze spodnie, bluzy oraz kurtka się po niej rzucały. Dziewczyna zastanawiała się, ile zabrał ze sobą rzeczy, ponieważ nawet ona tyle nie pakowała.
Rozglądała się za kosmetykami, ale znalazła je dopiero w łazience w skórzanym kuferku w kolorze krwistej czerwieni – wyglądał jakby ukradł go swojej żonie. Zapięła klapę kosmetyczki, podając ją Andersowi, stojącemu na balkonie. Wyrzucił skarby Matjasa, a blondynka rozszczelniła okno. Skoczek wrócił do swojego pokoju w taki sam sposób w jaki tutaj przyszli, a przed Norweżką stanęło dużo trudniejsze zadanie. Wybiegła z pomieszczenia, zatrzaskując za sobą drzwi. Na szczęście Noberga nie było nigdzie widać – misja zakończona sukcesem.

Siedziała na łóżku w swoim ulubionym swetrze oraz dżinsach z dziurami na kolanach, które nie były najlepszym pomysłem na mroźny dzień, jednak w Kazachstanie panowała raczej wiosenna pogoda. Włosy dziewczyny zostały związanie w kitkę, żeby ułatwić jej masaż. Kilka blond pasemek opadało na twarz fizjoterapeutki, ale zrezygnowała z poprawiania fryzury. Dłonie bolały Tulli. Miała nadzieję, że dyskomfort minie lada chwila. Spojrzała na dzwoniący telefon i, przygryzając dolną wargę, odebrała.
― Chciałaś porozmawiać, siostrzyczko – usłyszała w słuchawce głos brata.
― Rik, jestem tak strasznie głupia – nie przerywał blondynce, pozwolił wygadać się.
Opowiedziała mu o wszystkim. Zaczęła od pierwszej nocy. Kontynuowała o Elsie oraz szurniętym ojcu tapeciary. Mówiła o potajemnych spotkaniach z Kennethem. Wspomniała również o wpadce, gdy tleniona blondynka zobaczyła wspólną fotografię skoczka oraz panny Kristoffersen. Zakończyła swój monolog bezradnym płaczem, ponieważ nie miała bladego pojęcia, co powinna zrobić.
― Będziesz cierpieć, Tul. Świetnie o tym wiesz – westchnął narciarz alpejski. – Jednak skoro go kochasz, nawet nie próbuj się wypierać, to powinnaś o to walczyć.
Pociągnęła nosem, ocierając łzy z zaróżowionych policzków. Wraz ze słonymi kroplami prawdopodobnie spłynął cały makijaż dziewczyny. Zdawała sobie sprawę, że przypominała pandę, jednak nikt jej nie widział, więc nie przejmowała się swoim wyglądem. Po za tym przeżywała moment załamania, podczas którego nawet modelki musiały prezentować się fatalnie. Takie rzeczy po prostu nie były możliwe, nikt nie wyglądał dobrze, gdy płakał. Łzy oszpecały człowieka, ale nie można było się ich wstydzić, ponieważ obnażały nasze słabe strony.
― Jesteś najlepszą rzeczą, która mnie w życiu spotkała, braciszku. Mam nadzieję, że ty nie będziesz na tyle głupi, żeby związać się z zajętą kobietą – zaśmiała się, choć w rzeczywistości miała bliżej do płaczu.
― Spójrz na to z innej strony, ona również go zdradzała – próbował pocieszyć Tullippe, ponieważ nienawidził, gdy ona płakała.
― Nie rozumiem jak można nie zachować wierności Kennethowi – wychlipiała.
― Wpadłaś ostro. Pamiętaj, że zawsze tobie pomogę, ale muszę kończyć, ponieważ zaraz mam drugi przejazd. Zadzwonię do ciebie później, okej? – usłyszała krzyki po drugiej stronie linii, jednak pozostawiła to bez komentarza.
― Kocham cię i trzymam kciuki. Skop im tyłki, Rik!
Rozmowa z bratem wiele jej dała. Wreszcie ktoś powiedział to głośno. Nie mogła dłużej siebie okłamywać, ponieważ miłość to dar. Powinna pielęgnować ją, a nie uciekać jak najdalej była w stanie. Konwersacja z Henrikiem otworzyła oczy Tulli. Dziewczyna wiedziała, że wybrała jednokierunkową drogę – nie mogła wycofać się ze swoich wyborów, nawet jeśli by ich żałowała.
Bała się tego, co mogło nastąpić choćby jutro. Żyła w strachu przed utratą Kennetha, gdyż skoczek był wszystkim czego potrzebowała. Na razie cała sytuacja układała się po ich myśli, ale może to cisza przed burzą? Matjas wciąż z nimi podróżował i mógł zburzyć poukładaną rzeczywistość Tullippe.
Spojrzała na zegarek, ocierając łzy. Doprowadziła się do porządku. Chciała spędzić tego dnia choćby kilka minut z miłością swojego życia. Teraz doskonale wiedziała, że nie mogła pozwolić odejść skoczki narciarskiemu. Jej serce przyspieszyło na myśl o nim, dlatego poprawiła związane w kitkę włosy, wybiegając ze swojego pokoju. Zapukała do drzwi na końcu korytarza, modląc się, żeby to nie Andreas otworzył. Zazwyczaj czas po konkurach zawodnicy spędzali w swoim towarzystwie, jednak nie miała pojęcia, w którym pokoju siedzieli tym razem. Po za tym Kenneth również mógł przebywać razem z kolegami.
Przyparł jej drobne ciało do ściany. Całował usta dziewczyny jakby jutra miało nie być. Spragniony bliskości łapczywie dotykał drżącego od emocji ciała Tulli. Gdyby nie silne ramiona Kennetha, upadłaby z łoskotem na podłogę, ponieważ jej nogi odmawiały posłuszeństwa. Miała wrażenie, że zostały stworzone z galarety. Wplótł smukłe palce w blond włosy fizjoterapeutki, ściągając z nich czarną gumkę. Zmniejszył jakikolwiek dystans, który wcześniej mógł między nimi istnieć. Nie potrafił oprzeć się Norweżce. Powinni skończyć pieszczotę, jednak nie odnalazł w sobie wystarczających pokładów silnej woli. Przecież w każdej chwili Andreas mógł wrócić do pokoju i nakryć ich. Mimo to nie był w stanie odsunąć się od Tullippe, gdy ona całowała go z taką pasją.
W tamtym momencie nie liczyło się nic innego. Dziewczyna kompletnie straciła głowę dla chłopaka, całującego, podgryzającego i ssącego wrażliwą skórę szyi. Wplotła palce w już i tak zmierzwione włosy Kennetha. Delektowała się tą chwilą. Czerpała z niej maksymalną przyjemność. Przymknęła powieki, próbując jeszcze bardziej zwiększyć swoje doznania. Jęknęła, a ciarki przeszły wzdłuż kręgosłupa skoczka. Wzdrygnął się, czując jak jej chłodna dłoń znalazła się pod jego koszulką. Doskonale zdawała sobie sprawę z wpływu, który miała na Kennetha. Wyczuwała gęsią skórę, utworzoną pod wpływem rąk Tulli.
Ich usta spotkały się ponownie. Współgrały ze sobą jakby zostały stworzone dla siebie. Odnosił wrażenie, że powietrze w pomieszczeniu stało się gęstsze. Ich oddechy były urywane i mieszały się ze sobą. Klatki piersiowe szybko unosiły się. Serca przyspieszyły od napływu emocji związanych z całowaniem.
― Jesteś taka... – zaczął, jednak dziewczyna przerwała mu.
― Nic nie mów – ponownie złączyła ich wargi w spragnionym pocałunku. – Po prostu mnie całuj, to tego właśnie potrzebuję.
Objęła go nogami w pasie, pozwalając by podgryzał, ssał i lizał wrażliwą skórę szyi. Dłońmi podtrzymywał jej pośladki, co jakiś czas je ściskając. Dziewczyna pojękiwała wprost do jego ucha, zachęcając go do dalszych działań. Zsunął ramiączko czarnego stanika, składając pocałunki na ramieniu oraz dekolcie. Nigdzie się nie śpieszył, irytując tym Tulli. Chciał dać blondynce przyjemność jakiej jeszcze nie otrzymała.
Nie myśleli o konsekwencjach. Nie przejmowali się Stjernenem, który w każdej chwili mógł wparować do pokoju i przerwać ich namiętne obściskiwanie się. Kenneth nie był pewien, czy jego współlokator zabrał ze sobą klucz, jednak nie miał pojęcia, o której wróci. W tamtym momencie nie myślał o niczym. Nie zastanawiali się na przyszłością. Pożądanie przysłoniło ich zdrowy rozsądek, a serce maczało również w tym swoje palce. To stało się oczywiste – kochali się, a nikt nie powinien stawać na drodze prawdziwej miłości. Niestety, oni nie mieli takiego szczęścia, ale cieszyli się tym, co los im ofiarował. Nie mieli innego wyboru.

― No więc, mam problem – stwierdził jej brat, kiedy odebrała. – Zaprosiłem pewną dziewczynę na kolację i... Potrzebuję twojej pomocy.
Tullippe nie mogła powstrzymać uśmiechu, cisnącego się na jej zaczerwienione od licznych pocałunków usta. Związała zmierzwione włosy w kitkę, włączając opcję głośnomówiącą w telefonie, żeby Henrik usłyszał również opinię Kennetha na ten temat. Wspólnie mieli doradzić mu, gdzie powinien ją zabrać – mała knajpka z pysznym jedzeniem była najlepszym rozwiązaniem. Większość kobiet nie lubiła przepychu, chwalenia się zawartością swojego portfela. Doceniały jakość posiłku, a nie wielkość żyrandolu, czy kolor nitki, którymi zostały obszyte zasłony. Powiedzieli, że musi prezentować się schludnie, ponieważ ona na pewno nie lubiła niechlujstwa.
― Kwiaty to klucz do sukcesu – stwierdziła blondynka, spoglądając na swój telefon. Jej brat wyglądał jakby pierwszy raz szedł na randkę, ta dziewczyna musiała mu naprawdę zawrócić w głowie. – A ty co myślisz, Kenny?
― Zdecydowanie – zgodził się. – Osobiście wybrałbym delikatnie różowe tulipany, gdyż one idealnie do niej pasują. Kazałbym kobiecie w kwiaciarni przewiązać je lazurową wstążką, ponieważ to kolor jej oczu – cały czas patrzył na nią, nie odrywał wzroku od anielskiej twarzy Tulli.
Henrik zdawał sobie sprawę, że on nie powinien kupować tulipanów. Po prostu czuł, iż to nie były odpowiednie kwiaty dla wybranki jego serca, jednak Tulli uwielbiała je. Może ze względu na swoje imię, może ze względu na miłość do nich. Nie wiedział tego, jednak opisana przez skoczka sytuacja idealnie pasowała do blondynki.
― Kochanie – wyszeptała, kładąc dłoń na jego policzku – jesteś taki słodki.
Zapomnieli o Kristoffersenie, który wciąż nie rozłączył się. Przysłuchiwał się ich wymianie zdań, obserwując uczucia wymalowane na twarz pary. Chciałby, żeby Mikaela również powiedziała, że był słodki. Mało męskie określenie, wiedział to, jednak usłyszeć je z ust swojej wybranki to jak wygrać na loterii.
― Dzięki za pomoc – Henrik rozłączył, chcąc dać im przestrzeń.
Po ostatniej rozmowie z siostrą nie miał pojęcia, co powinien myśleć o tym całym Kennethie. W jego oczach nie wyglądał dobrze. Przecież Tulli mogła przez niego cierpieć, jednak przekonał się, że kochał pannę Kristoffersen. Może ten związek miał się rozpaść, ale Norweg dawał blondynce szczęście, a to liczyło się dla narciarza alpejskiego najbardziej Nawet jeśli było chwilowe i była szansa, iż nieźle zamiesza w ich życiu.
― Kocham cię, Tul – wyszeptał, zakładając kosmyk włosów za ucho dziewczyny. – Nawet nie masz pojęcia jak bardzo.
― Ja ciebie też, Kenneth – odpowiedziała, całując jego zaczerwienione wargi.

***
You see me in hindsight Tangled up with you all night Burning it down Someday when you leave me I bet these memories Follow you around

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz