Trener
przedstawił im plan na resztę dnia, kiedy zatrzymali się na
hotelowym parkingu. Wypakowali się z kadrowego busa, wchodząc do
środka. Kadra zniknęła w swoich pokojach, chcąc wykorzystać
wolny czas do spotkania sztabu. Nikt nie planował wypadów na
miasto, jednak mogli obejrzeć jakiś program w telewizji lub po
prostu spędzić czas w swoim towarzystwie. Tulli rozmawiała z mamą. Choć w
rzeczywistości to kobieta mówiła jej o córce sąsiadki –
najlepszej przyjaciółce Krystal – która wyszła za mąż i
spodziewała się dziecka, a fizjoterapeutka jednym uchem wpuszczała
opowieść, a drugim wypuszczała. Miała dość aluzji ze strony
matki, ponieważ sytuacja panny Kristoffersen i tak była już
skomplikowana.
Z
jednej strony nie lubiła spotkań sztabu, ponieważ była zmuszona
słuchać długich wywodów trenera, czasami również krzyczał na
swoich podopiecznych. Teraz pojawił się kolejny argument, żeby
opuścić zebranie, ponieważ Matjas siedział w tym samym
pomieszczeniu, a ona bardzo go nie tolerowała. Z drugiej strony
lubiła słuchać żartów lub anegdotek innych członków teamu.
Mogła pośmiać się z zawodnikami, czy nawet rzucić jakąś
zgryźliwą uwagę w kierunku Noberga. Miał w zwyczaju udzielać
się, choć nie miał wiele do powiedzenia na temat skoków – to
znajomości zapewniły mu to stanowisko, jednak wszyscy liczyli, że
nowy prezes zrobi z tym porządek, ponieważ tak nie powinno być.
Facet dostawał pieniądze praktycznie za nic – jedyną rzeczą w
jakiej był dobry to opieprzanie ludzi za złe wykonywanie obowiązki,
o których nie miał bladego pojęcia.
Zajadała
się winogronem ustawionym blisko zajmowanego przez nią miejsca, nie
skupiając się na wypowiedzi Alexa. Austriak motywował swoich
podopiecznych do skakanie jak najlepiej, ale starał się nie
nakładać na nich presji. Chciał, aby choć jeden z nich wskoczył
na podium lub nawet wygrał, jednak nie mówił o tym na głos. Miał
swoje ambicje, a mówienie o nich zawodnikom nie sprawi, że
wszyscy zaczną wygrywać, wręcz przeciwnie – szło by im jeszcze
gorzej.
Obserwowała
uważnie zgromadzonych, wrzucając do buzi kolejne winogrona i nagle
przyszedł jej do głowy genialny pomysł. Szturchnęła Andersa,
siedzącego obok – potrzebowała pomocnika, a on świetnie nadawał
się na to stanowisko. Ustalili, że jak najszybciej wyjdą ze
spotkania, żeby zdążyć z całym planem, chcieli wyrzucić
wszystkie kosmetyki do włosów Matjasa. Mężczyzna miał na tym
punkcie obsesję, dlatego spodziewali się jego ogromnej furii, kiedy
zobaczy, że zniknęły.
Wybiegli
z pomieszczenia, gdy wreszcie Alexander zakończył spotkanie.
Przemierzali korytarze hotelu, jedynie krzycząc przeprosiny, jeśli
wpadli na kogoś. Musieli spieszyć się, ponieważ nie mieli
pojęcia, ile tym razem potrwa rozmowa Matjasa z trenerem, która
odbywała się za każdym razem po zebraniach sztabu. Wcześniej
ustalili, że spróbują dostać się do pokoju Noberga przez okno –
mieli nadzieję, że pozostawił je niezamknięte – jednak, jeśli
ta opcja nie wypaliłaby, planowali zbajerować recepcjonistkę, żeby
ta pomogła im.
Weszli
do pokoju Andersa oraz Joachima, ponieważ ten znajdował się bliżej
celu. Wyszli na balkon, a skoczek jako pierwszy przeszedł na
następny balkon. Wystarczyło tylko kilka razy przeskoczyć przez
barierki, ale Tulli wahała się przez chwilę. W końcu doszła do
wniosku, że kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje i poszła w ślady
chłopaka.
Na
szczęście okno było uchylone, dlatego Andersowi udało się je
otworzyć – miał w tym doświadczenie, więc poszło naprawdę
sprawnie, a czas ich gonił. Tullippe wskoczyła do pokoju, który
wyglądał jak po przejściu tornada. Bluzki lub swetry wisiały na
krześle, leżały również na szafce nocnej. Brudne skarpetki i
majtki walały się po podłodze – nie było jej praktycznie widać,
ponieważ jeszcze spodnie, bluzy oraz kurtka się po niej rzucały.
Dziewczyna zastanawiała się, ile zabrał ze sobą rzeczy, ponieważ
nawet ona tyle nie pakowała.
Rozglądała
się za kosmetykami, ale znalazła je dopiero w łazience w skórzanym
kuferku w kolorze krwistej czerwieni – wyglądał jakby ukradł go
swojej żonie. Zapięła klapę kosmetyczki, podając ją Andersowi,
stojącemu na balkonie. Wyrzucił skarby Matjasa, a blondynka
rozszczelniła okno. Skoczek wrócił do swojego pokoju w taki sam
sposób w jaki tutaj przyszli, a przed Norweżką stanęło dużo
trudniejsze zadanie. Wybiegła z pomieszczenia, zatrzaskując za sobą
drzwi. Na szczęście Noberga nie było nigdzie widać – misja
zakończona sukcesem.
Siedziała
na łóżku w swoim ulubionym swetrze oraz dżinsach z dziurami na
kolanach, które nie były najlepszym pomysłem na mroźny dzień,
jednak w Kazachstanie panowała raczej wiosenna pogoda. Włosy
dziewczyny zostały związanie w kitkę, żeby ułatwić jej masaż.
Kilka blond pasemek opadało na twarz fizjoterapeutki, ale
zrezygnowała z poprawiania fryzury. Dłonie bolały Tulli. Miała
nadzieję, że dyskomfort minie lada chwila. Spojrzała na dzwoniący
telefon i, przygryzając dolną wargę, odebrała.
―
Chciałaś porozmawiać, siostrzyczko – usłyszała w słuchawce
głos brata.
―
Rik, jestem tak strasznie głupia – nie przerywał blondynce,
pozwolił wygadać się.
Opowiedziała
mu o wszystkim. Zaczęła od pierwszej nocy. Kontynuowała o Elsie
oraz szurniętym ojcu tapeciary. Mówiła o potajemnych spotkaniach z
Kennethem. Wspomniała również o wpadce, gdy tleniona blondynka
zobaczyła wspólną fotografię skoczka oraz panny Kristoffersen.
Zakończyła swój monolog bezradnym płaczem, ponieważ nie miała
bladego pojęcia, co powinna zrobić.
―
Będziesz cierpieć, Tul. Świetnie o tym wiesz – westchnął
narciarz alpejski. – Jednak skoro go kochasz, nawet nie próbuj się
wypierać, to powinnaś o to walczyć.
Pociągnęła
nosem, ocierając łzy z zaróżowionych policzków. Wraz ze słonymi
kroplami prawdopodobnie spłynął cały makijaż dziewczyny. Zdawała
sobie sprawę, że przypominała pandę, jednak nikt jej nie widział,
więc nie przejmowała się swoim wyglądem. Po za tym przeżywała
moment załamania, podczas którego nawet modelki musiały
prezentować się fatalnie. Takie rzeczy po prostu nie były możliwe,
nikt nie wyglądał dobrze, gdy płakał. Łzy oszpecały człowieka,
ale nie można było się ich wstydzić, ponieważ obnażały nasze
słabe strony.
―
Jesteś najlepszą rzeczą, która mnie w życiu spotkała,
braciszku. Mam nadzieję, że ty nie będziesz na tyle głupi, żeby
związać się z zajętą kobietą – zaśmiała się, choć w
rzeczywistości miała bliżej do płaczu.
―
Spójrz na to z innej strony, ona również go zdradzała –
próbował pocieszyć Tullippe, ponieważ nienawidził, gdy ona
płakała.
―
Nie rozumiem jak można nie zachować wierności Kennethowi –
wychlipiała.
―
Wpadłaś ostro. Pamiętaj, że zawsze tobie pomogę, ale muszę
kończyć, ponieważ zaraz mam drugi przejazd. Zadzwonię do ciebie
później, okej? – usłyszała krzyki po drugiej stronie linii,
jednak pozostawiła to bez komentarza.
―
Kocham cię i trzymam kciuki. Skop im tyłki, Rik!
Rozmowa
z bratem wiele jej dała. Wreszcie ktoś powiedział to głośno. Nie
mogła dłużej siebie okłamywać, ponieważ miłość to dar.
Powinna pielęgnować ją, a nie uciekać jak najdalej była w
stanie. Konwersacja z Henrikiem otworzyła oczy Tulli. Dziewczyna
wiedziała, że wybrała jednokierunkową drogę – nie mogła
wycofać się ze swoich wyborów, nawet jeśli by ich żałowała.
Bała
się tego, co mogło nastąpić choćby jutro. Żyła w strachu przed
utratą Kennetha, gdyż skoczek był wszystkim czego potrzebowała.
Na razie cała sytuacja układała się po ich myśli, ale może to
cisza przed burzą? Matjas wciąż z nimi podróżował i mógł
zburzyć poukładaną rzeczywistość Tullippe.
Spojrzała
na zegarek, ocierając łzy. Doprowadziła się do porządku. Chciała
spędzić tego dnia choćby kilka minut z miłością swojego życia.
Teraz doskonale wiedziała, że nie mogła pozwolić odejść skoczki
narciarskiemu. Jej serce przyspieszyło na myśl o nim, dlatego
poprawiła związane w kitkę włosy, wybiegając ze swojego pokoju.
Zapukała do drzwi na końcu korytarza, modląc się, żeby to nie
Andreas otworzył. Zazwyczaj czas po konkurach zawodnicy spędzali w
swoim towarzystwie, jednak nie miała pojęcia, w którym pokoju
siedzieli tym razem. Po za tym Kenneth również mógł przebywać
razem z kolegami.
Przyparł
jej drobne ciało do ściany. Całował usta dziewczyny jakby jutra
miało nie być. Spragniony bliskości łapczywie dotykał drżącego
od emocji ciała Tulli. Gdyby nie silne ramiona Kennetha, upadłaby z
łoskotem na podłogę, ponieważ jej nogi odmawiały posłuszeństwa.
Miała wrażenie, że zostały stworzone z galarety. Wplótł smukłe
palce w blond włosy fizjoterapeutki, ściągając z nich czarną
gumkę. Zmniejszył jakikolwiek dystans, który wcześniej mógł
między nimi istnieć. Nie potrafił oprzeć się Norweżce. Powinni
skończyć pieszczotę, jednak nie odnalazł w sobie wystarczających
pokładów silnej woli. Przecież w każdej chwili Andreas mógł
wrócić do pokoju i nakryć ich. Mimo to nie był w stanie odsunąć
się od Tullippe, gdy ona całowała go z taką pasją.
W
tamtym momencie nie liczyło się nic innego. Dziewczyna kompletnie
straciła głowę dla chłopaka, całującego, podgryzającego i
ssącego wrażliwą skórę szyi. Wplotła palce w już i tak
zmierzwione włosy Kennetha. Delektowała się tą chwilą. Czerpała
z niej maksymalną przyjemność. Przymknęła powieki, próbując
jeszcze bardziej zwiększyć swoje doznania. Jęknęła, a ciarki
przeszły wzdłuż kręgosłupa skoczka. Wzdrygnął się, czując
jak jej chłodna dłoń znalazła się pod jego koszulką. Doskonale
zdawała sobie sprawę z wpływu, który miała na Kennetha.
Wyczuwała gęsią skórę, utworzoną pod wpływem rąk Tulli.
Ich
usta spotkały się ponownie. Współgrały ze sobą jakby zostały
stworzone dla siebie. Odnosił wrażenie, że powietrze w
pomieszczeniu stało się gęstsze. Ich oddechy były urywane i
mieszały się ze sobą. Klatki piersiowe szybko unosiły się. Serca
przyspieszyły od napływu emocji związanych z całowaniem.
―
Jesteś taka... – zaczął, jednak dziewczyna przerwała mu.
―
Nic nie mów – ponownie złączyła ich wargi w spragnionym
pocałunku. – Po prostu mnie całuj, to tego właśnie potrzebuję.
Objęła
go nogami w pasie, pozwalając by podgryzał, ssał i lizał wrażliwą
skórę szyi. Dłońmi podtrzymywał jej pośladki, co jakiś czas je
ściskając. Dziewczyna pojękiwała wprost do jego ucha, zachęcając
go do dalszych działań. Zsunął ramiączko czarnego stanika,
składając pocałunki na ramieniu oraz dekolcie. Nigdzie się nie
śpieszył, irytując tym Tulli. Chciał dać blondynce przyjemność
jakiej jeszcze nie otrzymała.
Nie
myśleli o konsekwencjach. Nie przejmowali się Stjernenem, który w
każdej chwili mógł wparować do pokoju i przerwać ich namiętne
obściskiwanie się. Kenneth nie był pewien, czy jego współlokator
zabrał ze sobą klucz, jednak nie miał pojęcia, o której wróci.
W tamtym momencie nie myślał o niczym. Nie zastanawiali się na
przyszłością. Pożądanie przysłoniło ich zdrowy rozsądek, a
serce maczało również w tym swoje palce. To stało się oczywiste
– kochali się, a nikt nie powinien stawać na drodze prawdziwej
miłości. Niestety, oni nie mieli takiego szczęścia, ale cieszyli
się tym, co los im ofiarował. Nie mieli innego wyboru.
―
No więc, mam problem – stwierdził jej brat, kiedy odebrała. –
Zaprosiłem pewną dziewczynę na kolację i... Potrzebuję twojej
pomocy.
Tullippe
nie mogła powstrzymać uśmiechu, cisnącego się na jej
zaczerwienione od licznych pocałunków usta. Związała zmierzwione
włosy w kitkę, włączając opcję głośnomówiącą w telefonie,
żeby Henrik usłyszał również opinię Kennetha na ten temat.
Wspólnie mieli doradzić mu, gdzie powinien ją zabrać – mała
knajpka z pysznym jedzeniem była najlepszym rozwiązaniem. Większość
kobiet nie lubiła przepychu, chwalenia się zawartością swojego
portfela. Doceniały jakość posiłku, a nie wielkość żyrandolu,
czy kolor nitki, którymi zostały obszyte zasłony. Powiedzieli, że
musi prezentować się schludnie, ponieważ ona na pewno nie lubiła
niechlujstwa.
―
Kwiaty to klucz do sukcesu – stwierdziła blondynka, spoglądając
na swój telefon. Jej brat wyglądał jakby pierwszy raz szedł na
randkę, ta dziewczyna musiała mu naprawdę zawrócić w głowie. –
A ty co myślisz, Kenny?
―
Zdecydowanie – zgodził się. – Osobiście wybrałbym delikatnie
różowe tulipany, gdyż one idealnie do niej pasują. Kazałbym
kobiecie w kwiaciarni przewiązać je lazurową wstążką, ponieważ
to kolor jej oczu – cały czas patrzył na nią, nie odrywał
wzroku od anielskiej twarzy Tulli.
Henrik
zdawał sobie sprawę, że on nie powinien kupować tulipanów. Po
prostu czuł, iż to nie były odpowiednie kwiaty dla wybranki jego
serca, jednak Tulli uwielbiała je. Może ze względu na swoje imię,
może ze względu na miłość do nich. Nie wiedział tego, jednak
opisana przez skoczka sytuacja idealnie pasowała do blondynki.
―
Kochanie – wyszeptała, kładąc dłoń na jego policzku – jesteś
taki słodki.
Zapomnieli
o Kristoffersenie, który wciąż nie rozłączył się.
Przysłuchiwał się ich wymianie zdań, obserwując uczucia
wymalowane na twarz pary. Chciałby, żeby Mikaela również
powiedziała, że był słodki. Mało męskie określenie, wiedział
to, jednak usłyszeć je z ust swojej wybranki to jak wygrać na
loterii.
―
Dzięki za pomoc – Henrik rozłączył, chcąc dać im przestrzeń.
Po
ostatniej rozmowie z siostrą nie miał pojęcia, co powinien myśleć
o tym całym Kennethie. W jego oczach nie wyglądał dobrze. Przecież
Tulli mogła przez niego cierpieć, jednak przekonał się, że
kochał pannę Kristoffersen. Może ten związek miał się rozpaść,
ale Norweg dawał blondynce szczęście, a to liczyło się dla
narciarza alpejskiego najbardziej Nawet jeśli było chwilowe i była
szansa, iż nieźle zamiesza w ich życiu.
―
Kocham cię, Tul – wyszeptał, zakładając kosmyk włosów za ucho
dziewczyny. – Nawet nie masz pojęcia jak bardzo.
―
Ja ciebie też, Kenneth – odpowiedziała, całując jego
zaczerwienione wargi.
***
You see me in hindsight Tangled up with you all night Burning it down Someday when you leave me I bet these memories Follow you around
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz