29 lip 2016

„Run away-ay with me”


Wszyscy świetnie zdawali sobie sprawę z tego, że konkurs zostanie odwołany. Trenerzy już rano rozmawiali o fatalnych warunkach, panujących na skoczni. Nawet zakładali się jak szybko jury podejmie decyzję o przełożeniu zawodów w Lahti. Różne scenariusze wchodziły w grę, ale opcja z jednoseryjnym konkursem raczej odpadała, ponieważ nawet na to nie pozwalał wiatr. Dlatego prawdopodobnie rywalizacja drużynowa zostanie przeniesiona na inną skocznię, tylko nikt nie miał pojęcia którą. Kolejnym przystankiem Pucharu Świata było fińskie Kuopio, a tam również mogła być loteria.
Tulli nie miała nastroju na podnoszenie się z łóżka. Wizja spędzenia kilku godzin na zewnątrz tylko po to, żeby usłyszeć o odwołaniu zawodów nie zachęcała do odrzucenia ciapłej kołdry na bok. Dzień wcześniej zmarzła pod skocznią, ponieważ oprócz przeszywającego wiatru, temperatura nie ułatwiała tego. Słupek rtęci kręcił się przy liczbach minusowych, a blondynka nie przepadała za mrozem. Wolała zimę przeżyć w ten sam sposób, co niedźwiedzie, a jak na złość mieszkała w Norwegii i zajmowała się sportem związanym właśnie z tą porą roku.
Kenneth nie miał nastroju na skakanie. Kochał to, co robił, ale warunki panujące w Finlandii zniechęcały do uprawiania tego spotu. Razem z Andreasem doszli do wniosku, że tego dnia zawody na pewno nie odbędą się. Jeden po drugim skorzystali z łazienki, szykując się na nadchodzący dzień. W towarzystwie pozostałej części ekipy zjedli śniadanie. Panowała raczej ponura atmosfera, a to wszystko przez fatalne warunki za oknem.
Rzeczywiście, nie pomylili się. Pojechali pod skocznię na marne. Nawet nie oddali choćby jednego skoku. Zarówno seria próbna, jak i zmagania drużynowe zostały odwołane, dlatego nastrój, panujący wśród zawodników nie poprawił się. Wszyscy chodzili struci. Dodatkowo tęsknota za domem, czy najbliższymi w ogóle nie poprawiała nikomu humoru. Ten period był naprawdę ciężki. Konkursy dzień po dniu, tydzień po tygodniu, bez powrotu do swoich mieszkań nawet na jeden dzień.
Trener postanowił poprawić swoim podopiecznym humor poprzez zamówienie pizzy. Nie obyło się bez wielkiej kłótni o to jakie dodatki mieli wybrać, ale koniec końców wszyscy wyczekiwali kolacji. Kenneth oraz Tulli zostali wyznaczeni, żeby pojechać do pizzeri. Alex specjalnie wybrał ich. Widział, że potrzebowali chwili spędzonej we dwójkę. Od kilku dni ciskali w swoim kierunku błyskawice, wytworzyło się napięcie, a Austriak nie miał pojęcia jak zaradzić tej atmosferze, która udzieliła się reszcie grupy – oni czuli, że coś było nie tak. Dlatego kazał tej dwójce jechać po zamówienie, aby mogli poukładać swoje sprawy, wyjaśnić wszystko i zakopać topór wojenny. W myślach podczas pobytu w Finlandii wyzywali się, a w rzeczywistości chcieli ponownie poczuć smak swoich warg. Trener miał nadzieję, że wyznaczone zadanie ułatwi im zakończenie kryzysu.
Jazda samochodem zaliczała się do tych nieprzyjemnych. Pojazd wypełniała uciążliwa cisza, ponieważ obydwoje chcieli porozmawiać, jednak byli zbyt uparci, aby jako pierwsi wyciągnąć rękę do tej drugiej osoby. Tullippe wciąż obserwowała widok za oknem, dając znać swojemu kompanowi, że nie miała zamiaru zażegnać jak najszybciej tej kłótni. Myśli skoczka kręciły się wokół dziewczyny. Nie mógł pozbyć się jej ze swojej głowy. Zastanawiał się jaka ona była w rzeczywistości, co lubiła.
Była humorzasta. Często zmieniała swoje zdanie na dany temat. Podejmowała decyzje jakby ktoś kąpał ją w gorącej wodzie. Później żałowała swojej porywczości, jednak zazwyczaj długo wahała się. Na przykład jednego dnia lubiła oglądać deszcz, ponieważ w ten sposób uspokajała się, a drugiego wręcz go nienawidziła, nie mogła patrzeć na krople wody, spływające po szybach. Kobiety zmienne są.
Zawsze miała pomalowane rzęsy. To była rzecz, która charakteryzowała ją. Natura nie obdarzyła Tullippe pięknymi, więc musiała wspomagać się odżywkami, a bez wcześniejszego użycia mascary nie ruszała się z domu. Nigdy nie pokazywała się bez choćby pomalowanych paznokci. Najczęściej sama lub z pomocą kosmetyczką, która była również jej przyjaciółką, nakładała lakier hybrydowy. Przez lata opanowała tę sztukę do perfekcji. Zakupiła potrzebny sprzęt i mogła wykonać manicure w swoim domu. W ten sposób zaoszczędzała czas, ale nie miała możliwości spotkać się z Idą.
Kochała swetry. Najbardziej do gustu przypadł jej jasny, zdecydowanie za duży na nią, ponieważ został wykonany z myślą o Henriku. Swoje najlepsze lata miał już za sobą – w jednym miejscu pojawiła się dziura, rozciągnął się przez, co stał się jeszcze bardziej na nią za duży – jednak Tulli wciąż nosiła go. Babcia zrobiła go na drutach i była to ostatnia rzecz jaką od niej dostała, ponieważ kobieta odeszła. Miał dla niej wartość sentymentalną, więc wciąż go zakładała, przypominając sobie wszystkie wspólnie spędzone chwile.
Lubiła życie na walizkach. Może właśnie to sprawiło, że postanowiła spróbować swoich sił jako fizjoterapeuta w norweskiej kadrze skoków narciarskich. Mimo miłości do podróżowanie, poznawania różnych kultur, miejsc, kuchni kochała mieszkanie kupione po ukończeniu studiów. Lillehammer było jej miastem, a ten apartament stał się miejscem, do którego z uśmiechem na ustach powracała po ciężkim weekendzie. Właśnie tam chciała utworzyć swoje gniazdko – założyć rodzinę.
Jedzenie od zawsze było jej bliskie. Nie zaliczała się do asów, jednak dobrze radziła sobie w kuchni. Potrafiła ugotować podstawowe potrawy, a z tymi odrobinę trudniejszymi również sobie radziła. Może nie nadawała się na udział w norweskiej edycji Masterchefa, jednak dla niej te umiejętności wystarczały. Uwielbiała kuchnie świata. Od jakiegoś czasu obdarzyła miłością ostre potrawy, pochodzące z Azji, w szczególności Japońskie sushi. W sercu dziewczyny znalazło się miejsce dla włoskich dań – pizzę, czy spaghetti kochał każdy. Od dziecka lubiła meksykańskie jedzenie – najbardziej do gustu przypadło Tulli taco, które jej mama robiła naprawdę wyśmienite – lata praktyki zrobiły z niej ekspertkę. W przypadku panny Kristoffersen powiedzenie od żołądka do serca miało szansę sprawdzić się. Fizjoterapeutka ceniła sobie w mężczyznach umiejętność gotowania. Po za tym nigdy nie pogardziła dobrym jedzeniem serwowanym w restauracjach.
Z jej życia praktycznie zniknęła herbata. Zaparzała sobie kubek, gdy chciała rozgrzać się lub miała problem ze snem. Zastąpiła ją mocną kawą, która mogła postawić dziewczynę na nogi nawet po nieprzespanej nocy. Od liceum nie słodziła żadnego z tych napoi. Pani od chemii nazwała cukier białą trucizną, dlatego nie dodawała go, kiedy tego nie potrzebowała. W tamtym czasie miała obsesję na punkcie zdrowego jedzenia, nabyła dobre nawyki i miała nadzieję, że zaprocentują one w przyszłości.
― Tulli – wyszeptał, kiedy zatrzymał samochód na światłach. Ułożył dłoń na kolanie dziewczyny, próbując zwrócić jej uwagę na siebie. – Kochanie nie rób mi tego.
Na początku rozważała ukręcenie głowy trenerowi przy samym tyłku, ale zrezygnowała z tego pomysłu. Lubiła Alexa i nie mogła wymarzyć sobie lepszego przełożonego. Źle czuła się, okłamując niczego nieświadomego Austriaka, jednak zabrnęła za daleko, żeby rezygnować z relacji z Kennethem. Choć skoczek często irytował ją, a kłótnie były na porządku dziennym, to nie chciała zastąpić go nikim innym. To on stał się słońcem, które rozświetlało jej dzień.
Wciąż nikt z kadry nie miał pojęcia o związku, dlatego nie mogła mieć mu za złe, że Alexander wybrał właśnie ich. Wprawdzie napięta atmosfera udzieliła się pozostałym członkom norweskiego teamu i może to właśnie spowodowało, iż musieli w takim składzie pojechać po pizzę.
― Tak bardzo za tobą tęsknię – schwycił jej dłoń i złożył pocałunek na knykciach.
― Przecież nigdzie nie wyjeżdżałam – wyrwała rękę z jego uścisku, przypominając sobie powód kłótni.
Nie powinna w ten sposób reagować na zamieszczone w sieci zdjęcia przez Elsę, ale krew gotowała się w niej, gdy przypominała sobie, że to ona była tą drugą dziewczyną. Teoretycznie sądziła, iż zaakceptowała ten fakt, jednak w rzeczywistości zabijała w myślach na milion sposobów tlenioną blondynkę. Tak bardzo chciała pozbyć się jej, a ta nie moc wyniszczała ją. Powoli zaczęła zdawać sobie sprawę z uczuć, buzujących w niej za każdym razem, kiedy przebywała w towarzystwie Norwega. Próbowała okłamać siebie, że nie miała o nich pojęcia, ale ile można zgrywać idiotkę?
Możliwe, że przesadziła, naskakując na Kennetha za te zdjęcia. Wiedziała na co pisała się, decydując się na związek. On również nie pozostał niewinny. Odpyskował blondynce, stawiając jej ultimatum. Jeśli nie podobała się Tulli taka relacja, mogli zerwać. Właśnie to zdanie okazało się kluczowe. Dziewczyna zostawiła wtedy chłopaka samego, uciekając do swojego pokoju. Krzyknęła jeszcze na odchodne coś o ciosie poniżej pasa i od tamtego czasu, nie rozmawiała z nim – chyba, że chodziło o sprawy zawodowe.
― Tullippe, nie potrafię bez ciebie żyć – zatrzymał samochód na parkingu restauracji. – Zdałem sobie sprawę, że jakikolwiek związek z tobą jest lepszy od rozłąki.
― Przecież dajesz radę beze mnie. Nawet jeśli pokłócimy się, to jesteś w stanie oddychać – odparła, wychodząc z auta. Zatrzasnęła za samą drzwi, doskonale zdając sobie sprawę, że to zirytuje Kennetha.
Weszli do środka, przyciągając spojrzenia zgromadzonych. Zapłacili za już gotowe pizze i zabrali dużych rozmiarów pudła. Zapakowali je na tylne siedzenia, zajmując wcześniejsze miejsca. Cisza stała się jeszcze bardziej uciążliwa. Tullippe miała tego dość, jednak nigdy nie potrafiła jako pierwsza kończyć sporów. Wiedziała, że piłeczka była po jej stronie, ale nie kwapiła się, żeby wyciągnąć dłoń w kierunku Gangnesa.
Droga powrotna trwała dużo krócej, tak przynajmniej im się wydawało. Nawigacja poprowadziła ich tę samą trasą, ponieważ Tulli rozpoznawała niektóre budynki, ale mimo to czuli jakby dojechali do hotelu zdecydowanie szybciej. Kenneth chciał opuścić pojazd, ale drobna dłoń blondynki zatrzymała go. Naparła swoimi ustami na jego, kończąc jakąkolwiek kłótnie. Doszła do wniosku, że powinna cieszyć się każdą chwilą spędzoną z chłopakiem, gdyż nie miała ich wiele. Teraz musieli dodatkowo uważać – Matjas przyglądał się wszystkiemu uważnie.
Może to te orzechowe oczy sprawiły, że przełamała się. Nie lubiła oglądać w nich smutku, a przez ostatnich kilkadziesiąt minut, widziała jedynie to. Nie umiała wyobrazić sobie życia bez Kennetha, dlatego zrezygnowała z gniewania się na niego. Nawet jeśli musiała się nim dzielić z jakąś inną kobietą, to mogła go mieć dla siebie choćby na kilka minut. Wtedy był cały jej i powinna pielęgnować te chwile, a nie zachowywać się jak księżniczka. Wpadła zdecydowanie za głęboko, żeby wycofywać się.
Wplotła palce w jego włosy, ponownie łącząc ich usta. Tak bardzo tęskniła za uczuciem wypełniającym jej brzuch. Tulli brakowało bliskości Kennetha. Wzbudzał w niej ogień. Ten płomień wciąż tlił się w sercu blondynki nawet wtedy, gdy przestawał dotykać panny Kristoffersen. Usiadła na jego kolanach, nie potrafiąc przerwać pieszczoty. Ręce Norwega przemieściły się na pośladki dziewczyny. Wsunął dłonie do tylnych kieszeni jej dżinsów. Obydwoje byli spragnieni swojego dotyku, dlatego zachowywali się jak niewyżyci nastolatkowie. Stali się dla siebie owocem zakazanych. To, co dla nas niedostępne, kręciło nas najbardziej.
Oparła się o kierownicę, a dźwięk klaksonu przywołał ich do rzeczywistości. Przypomnieli sobie, gdzie się znajdowali. Głodni koledzy zapewne czekali na pachnącą pizzę, kiedy oni obściskiwali się na fotelu kierowcy kadrowego busa. Poprawił czapkę na głowie Tullippe, składając pocałunek na jej zaczerwienionym policzku. Ześlizgnęła się z jego kolan, żeby wyjść z samochodu. Zabrała część pudełek oraz reklamówkę z sosami. Słyszała kroki swojego towarzysza, jednak nie zaczekała na niego.
Uśmiech błąkał się na ustach Kennetha, gdy wchodził do ciepłej, hotelowej recepcji. Zatrzymał się przy windach, gdzie Tulli już czekała na jedną. Słodkie perfumy dziewczyny mieszały mu w głowie. Zacisnął dłonie na bokach kartonowych pudełek, wiedząc, że to nie było dobry czas na publiczne okazywanie sobie uczuć. Jasne, chciałby pokazywać się z fizjoterapeutką jako swoją dziewczyną, jednak do końca sezonu to nie było możliwe.
― Mam dość ukrywania się – powiedział, stając koło niej.
― Lubię moją pracę – odpowiedziała, nie odrywając wzroku od guzika, przywołującego windę. Wiedziała, że jeśli spojrzy w jego piękne oczy, zgodzi na każdą propzycję.
― Uwierz mi, że ja również, ale chciałbym móc cieszyć się tobą cały czas – przeniósł ciężar ciała z jednej nogi na drugą, przyglądając się dziewczynie.
― Kenneth, jeśli nie chcesz ze mną być, to po prostu to powiedz – szepnęła, przymykając powieki.
― Oczywiście, że chcę z tobą być – powiedział szybko.
― Zostawmy ten temat. Ja mam swoje zdanie, ty masz swoje. Nie chcę znowu się z tobą kłócić – weszła do windy, która wreszcie przyjechała.
Oparł się o ścianę windy, nie odrywając wzroku od dziewczyny. Wiedział, że o czymś intensywnie myślała. Nie chciał, żeby znowu postanowiła odejść. Już raz przez to przechodzili, na szczęście wtedy wszystko skończyło się dobrze. Ich więź stała się jeszcze silniejsza, ale jednocześnie wpadali coraz głębiej. Dotarli do punktu, w którym pragnęli podjąć każde ryzyko, byleby być ze sobą.
Odłożył pudełka na podłogę. Pizze i tak już wystygły, więc minuta w tą, czy w tą nie miała znaczenia. Przyciągnął do siebie dziewczynę, próbując przekazać jej w jednym pocałunku wszystkie swoje emocje. Chciał, żeby wiedziała jak ważna dla niego była. Jej drobne dłonie objęły jego szyję, gdy wplótł palce we włosy dziewczyny. Tulli miała go owiniętego wokół najmniejszego palca. Mógł zrobić dla niej wszystko – ryzykował koniec kariery dla bycia z nią. Dla kogoś innego to wydawało się szalone, wręcz bezsensowne, ale on ją po prostu kochał. Miłość przysłania zdrowy rozsądek.
― Nigdy nie pozwolę tobie odejść, zapamiętaj to – szepnął, kiedy winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze.
― Nie składaj obietnic, których nie będziesz mógł dotrzymać – pocałowała go ostatni raz i podniosła pudełka z ziemi. – Jednak zrób, co w twojej mocy, żeby mnie zatrzymać.
Kenneth stał się najważniejszą osobą w jej życiu. Mogła wiele poświęcić, żeby tylko on wciąż w nim był. Ich relacja zaliczała się do skomplikowanych, wciąż nie przyznali się do swoich uczuć, choć oboje zdawali sobie z nich świetnie sprawę. Zakochali się, a z tej drogi nie było powrotu. Tulli świetnie wiedziała, że skończy ze złamanym sercem, ale na razie o tym nie myślała. Cieszyła się bliskością Kennetha, który stał się całym jej światem, bez niego nic nie będzie takie samo.
Schwycił dziewczynę za przed ramię, zatrzymując ją przed wejściem do środka. Wpadła na jego klatkę piersiową, a ciepły oddech skoczka otulał jej kark. Czuła przyspieszony rytm serca chłopaka. Czekała na jakiś ruch ze strony Kennetha, ponieważ przytulanie się na środku korytarza nie było najlepszym pomysłem
― Wyglądasz pociągająco, kiedy jesteś zazdrosna, kochanie – szepnął wprost do jej ucha, wywołując ciarki. Wiedział jak grać w tę grę.
Trener zauważył rozbiegany wzrok Kennetha oraz zaróżowione policzki Tulli. Wiedział, że postąpił słusznie wysyłając tę dwójkę po pizzę. Wreszcie wyjaśnili sobie wszystko – zniknęła napięta atmosfera, która psuła nastrój całej kadry. Rzucali sobie ukradkowe spojrzenia, niby przypadkiem dotykali swoich dłoni. Alexander świetnie zdawał sobie sprawę, że to już nie było jedynie zauroczenie, ponieważ ta dwójka kochała się miłością wieczną i bezgraniczną, jednak ktoś postanowił stanąć na drodze do ich szczęścia.
― Dlaczego, do jasnej cholery, pizza jest zimna?! – Daniel jako pierwszy dorwał się pudełek z włoskim specjałem.
― Wystygła – Kenneth wzruszył ramionami, siadając na jedynym wolnym miejscu, czyli fotelu. – Finlandia to zimny kraj.
― Och, Kenny naprawdę? Twoja inteligencja przekracza ludzkie pojęcie – odparł sarkastycznie blond włosy skoczek. – Was gdzieś wysłać...

***
It's our time to make a move It's our time to make amends It's our time to break the rules Let's begin...


2 komentarze:

  1. Rozdział bardzo podobny, a końcówka wręcz identyczna jak w zakończonym opowiadaniu Zoe ;), czyżbyś się bardzo mocno inspirowała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie zdałam sobie z tego sprawy, ale faktycznie, masz rację. Od razu widać, że ta sama autorka.

      Usuń