Wszyscy
świetnie zdawali sobie sprawę z tego, że konkurs zostanie
odwołany. Trenerzy już rano rozmawiali o fatalnych warunkach,
panujących na skoczni. Nawet zakładali się jak szybko jury
podejmie decyzję o przełożeniu zawodów w Lahti. Różne
scenariusze wchodziły w grę, ale opcja z jednoseryjnym konkursem
raczej odpadała, ponieważ nawet na to nie pozwalał wiatr. Dlatego
prawdopodobnie rywalizacja drużynowa zostanie przeniesiona na inną
skocznię, tylko nikt nie miał pojęcia którą. Kolejnym
przystankiem Pucharu Świata było fińskie Kuopio, a tam również
mogła być loteria.
Tulli
nie miała nastroju na podnoszenie się z łóżka. Wizja spędzenia
kilku godzin na zewnątrz tylko po to, żeby usłyszeć o odwołaniu
zawodów nie zachęcała do odrzucenia ciapłej kołdry na bok. Dzień
wcześniej zmarzła pod skocznią, ponieważ oprócz przeszywającego
wiatru, temperatura nie ułatwiała tego. Słupek rtęci kręcił się
przy liczbach minusowych, a blondynka nie przepadała za mrozem.
Wolała zimę przeżyć w ten sam sposób, co niedźwiedzie, a jak na
złość mieszkała w Norwegii i zajmowała się sportem związanym
właśnie z tą porą roku.
Kenneth
nie miał nastroju na skakanie. Kochał to, co robił, ale warunki
panujące w Finlandii zniechęcały do uprawiania tego spotu. Razem z
Andreasem doszli do wniosku, że tego dnia zawody na pewno nie odbędą
się. Jeden po drugim skorzystali z łazienki, szykując się na
nadchodzący dzień. W towarzystwie pozostałej części ekipy zjedli
śniadanie. Panowała raczej ponura atmosfera, a to wszystko przez
fatalne warunki za oknem.
Rzeczywiście,
nie pomylili się. Pojechali pod skocznię na marne. Nawet nie oddali
choćby jednego skoku. Zarówno seria próbna, jak i zmagania
drużynowe zostały odwołane, dlatego nastrój, panujący wśród
zawodników nie poprawił się. Wszyscy chodzili struci. Dodatkowo
tęsknota za domem, czy najbliższymi w ogóle nie poprawiała nikomu
humoru. Ten period był naprawdę ciężki. Konkursy dzień po dniu,
tydzień po tygodniu, bez powrotu do swoich mieszkań nawet na jeden
dzień.
Trener
postanowił poprawić swoim podopiecznym humor poprzez zamówienie
pizzy. Nie obyło się bez wielkiej kłótni o to jakie dodatki mieli
wybrać, ale koniec końców wszyscy wyczekiwali kolacji. Kenneth
oraz Tulli zostali wyznaczeni, żeby pojechać do pizzeri. Alex
specjalnie wybrał ich. Widział, że potrzebowali chwili spędzonej
we dwójkę. Od kilku dni ciskali w swoim kierunku błyskawice,
wytworzyło się napięcie, a Austriak nie miał pojęcia jak
zaradzić tej atmosferze, która udzieliła się reszcie grupy –
oni czuli, że coś było nie tak. Dlatego kazał tej dwójce jechać
po zamówienie, aby mogli poukładać swoje sprawy, wyjaśnić
wszystko i zakopać topór wojenny. W myślach podczas pobytu w
Finlandii wyzywali się, a w rzeczywistości chcieli ponownie poczuć
smak swoich warg. Trener miał nadzieję, że wyznaczone zadanie
ułatwi im zakończenie kryzysu.
Jazda
samochodem zaliczała się do tych nieprzyjemnych. Pojazd wypełniała
uciążliwa cisza, ponieważ obydwoje chcieli porozmawiać, jednak
byli zbyt uparci, aby jako pierwsi wyciągnąć rękę do tej drugiej
osoby. Tullippe wciąż obserwowała widok za oknem, dając znać
swojemu kompanowi, że nie miała zamiaru zażegnać jak najszybciej
tej kłótni. Myśli skoczka kręciły się wokół dziewczyny. Nie
mógł pozbyć się jej ze swojej głowy. Zastanawiał się jaka ona
była w rzeczywistości, co lubiła.
Była
humorzasta. Często zmieniała swoje zdanie na dany temat.
Podejmowała decyzje jakby ktoś kąpał ją w gorącej wodzie.
Później żałowała swojej porywczości, jednak zazwyczaj długo
wahała się. Na przykład jednego dnia lubiła oglądać deszcz,
ponieważ w ten sposób uspokajała się, a drugiego wręcz go
nienawidziła, nie mogła patrzeć na krople wody, spływające po
szybach. Kobiety zmienne są.
Zawsze
miała pomalowane rzęsy. To była rzecz, która charakteryzowała
ją. Natura nie obdarzyła Tullippe pięknymi, więc musiała
wspomagać się odżywkami, a bez wcześniejszego użycia mascary nie
ruszała się z domu. Nigdy nie pokazywała się bez choćby
pomalowanych paznokci. Najczęściej sama lub z pomocą kosmetyczką,
która była również jej przyjaciółką, nakładała lakier
hybrydowy. Przez lata opanowała tę sztukę do perfekcji. Zakupiła
potrzebny sprzęt i mogła wykonać manicure w swoim domu. W ten
sposób zaoszczędzała czas, ale nie miała możliwości spotkać
się z Idą.
Kochała
swetry. Najbardziej do gustu przypadł jej jasny, zdecydowanie za
duży na nią, ponieważ został wykonany z myślą o Henriku. Swoje
najlepsze lata miał już za sobą – w jednym miejscu pojawiła się
dziura, rozciągnął się przez, co stał się jeszcze bardziej na
nią za duży – jednak Tulli wciąż nosiła go. Babcia zrobiła go
na drutach i była to ostatnia rzecz jaką od niej dostała, ponieważ
kobieta odeszła. Miał dla niej wartość sentymentalną, więc
wciąż go zakładała, przypominając sobie wszystkie wspólnie
spędzone chwile.
Lubiła
życie na walizkach. Może właśnie to sprawiło, że postanowiła
spróbować swoich sił jako fizjoterapeuta w norweskiej kadrze
skoków narciarskich. Mimo miłości do podróżowanie, poznawania
różnych kultur, miejsc, kuchni kochała mieszkanie kupione po
ukończeniu studiów. Lillehammer było jej miastem, a ten apartament
stał się miejscem, do którego z uśmiechem na ustach powracała po
ciężkim weekendzie. Właśnie tam chciała utworzyć swoje gniazdko
– założyć rodzinę.
Jedzenie
od zawsze było jej bliskie. Nie zaliczała się do asów, jednak
dobrze radziła sobie w kuchni. Potrafiła ugotować podstawowe
potrawy, a z tymi odrobinę trudniejszymi również sobie radziła.
Może nie nadawała się na udział w norweskiej edycji Masterchefa,
jednak dla niej te umiejętności wystarczały. Uwielbiała kuchnie
świata. Od jakiegoś czasu obdarzyła miłością ostre potrawy,
pochodzące z Azji, w szczególności Japońskie sushi. W sercu
dziewczyny znalazło się miejsce dla włoskich dań – pizzę, czy
spaghetti kochał każdy. Od dziecka lubiła meksykańskie jedzenie –
najbardziej do gustu przypadło Tulli taco, które jej mama robiła
naprawdę wyśmienite – lata praktyki zrobiły z niej ekspertkę. W
przypadku panny Kristoffersen powiedzenie od żołądka do serca
miało szansę sprawdzić się. Fizjoterapeutka ceniła sobie w
mężczyznach umiejętność gotowania. Po za tym nigdy nie
pogardziła dobrym jedzeniem serwowanym w restauracjach.
Z
jej życia praktycznie zniknęła herbata. Zaparzała sobie kubek,
gdy chciała rozgrzać się lub miała problem ze snem. Zastąpiła
ją mocną kawą, która mogła postawić dziewczynę na nogi nawet
po nieprzespanej nocy. Od liceum nie słodziła żadnego z tych
napoi. Pani od chemii nazwała cukier białą trucizną,
dlatego nie dodawała go, kiedy tego nie potrzebowała. W tamtym
czasie miała obsesję na punkcie zdrowego jedzenia, nabyła dobre
nawyki i miała nadzieję, że zaprocentują one w przyszłości.
―
Tulli – wyszeptał, kiedy zatrzymał samochód na światłach.
Ułożył dłoń na kolanie dziewczyny, próbując zwrócić jej
uwagę na siebie. – Kochanie nie rób mi tego.
Na
początku rozważała ukręcenie głowy trenerowi przy samym tyłku,
ale zrezygnowała z tego pomysłu. Lubiła Alexa i nie mogła
wymarzyć sobie lepszego przełożonego. Źle czuła się, okłamując
niczego nieświadomego Austriaka, jednak zabrnęła za daleko, żeby
rezygnować z relacji z Kennethem. Choć skoczek często irytował
ją, a kłótnie były na porządku dziennym, to nie chciała
zastąpić go nikim innym. To on stał się słońcem, które
rozświetlało jej dzień.
Wciąż
nikt z kadry nie miał pojęcia o związku, dlatego nie mogła mieć
mu za złe, że Alexander wybrał właśnie ich. Wprawdzie napięta
atmosfera udzieliła się pozostałym członkom norweskiego teamu i
może to właśnie spowodowało, iż musieli w takim składzie
pojechać po pizzę.
―
Tak bardzo za tobą tęsknię – schwycił jej dłoń i złożył
pocałunek na knykciach.
―
Przecież nigdzie nie wyjeżdżałam – wyrwała rękę z jego
uścisku, przypominając sobie powód kłótni.
Nie
powinna w ten sposób reagować na zamieszczone w sieci zdjęcia
przez Elsę, ale krew gotowała się w niej, gdy przypominała sobie,
że to ona była tą drugą dziewczyną. Teoretycznie sądziła, iż
zaakceptowała ten fakt, jednak w rzeczywistości zabijała w myślach
na milion sposobów tlenioną blondynkę. Tak bardzo chciała pozbyć
się jej, a ta nie moc wyniszczała ją. Powoli zaczęła zdawać
sobie sprawę z uczuć, buzujących w niej za każdym razem, kiedy
przebywała w towarzystwie Norwega. Próbowała okłamać siebie, że
nie miała o nich pojęcia, ale ile można zgrywać idiotkę?
Możliwe,
że przesadziła, naskakując na Kennetha za te zdjęcia. Wiedziała
na co pisała się, decydując się na związek. On również nie
pozostał niewinny. Odpyskował blondynce, stawiając jej ultimatum.
Jeśli nie podobała się Tulli taka relacja, mogli zerwać. Właśnie
to zdanie okazało się kluczowe. Dziewczyna zostawiła wtedy
chłopaka samego, uciekając do swojego pokoju. Krzyknęła jeszcze
na odchodne coś o ciosie poniżej pasa i od tamtego czasu, nie
rozmawiała z nim – chyba, że chodziło o sprawy zawodowe.
―
Tullippe, nie potrafię bez ciebie żyć – zatrzymał samochód na
parkingu restauracji. – Zdałem sobie sprawę, że jakikolwiek
związek z tobą jest lepszy od rozłąki.
―
Przecież dajesz radę beze mnie. Nawet jeśli pokłócimy się, to
jesteś w stanie oddychać – odparła, wychodząc z auta.
Zatrzasnęła za samą drzwi, doskonale zdając sobie sprawę, że to
zirytuje Kennetha.
Weszli
do środka, przyciągając spojrzenia zgromadzonych. Zapłacili za
już gotowe pizze i zabrali dużych rozmiarów pudła. Zapakowali je
na tylne siedzenia, zajmując wcześniejsze miejsca. Cisza stała się
jeszcze bardziej uciążliwa. Tullippe miała tego dość, jednak
nigdy nie potrafiła jako pierwsza kończyć sporów. Wiedziała, że
piłeczka była po jej stronie, ale nie kwapiła się, żeby
wyciągnąć dłoń w kierunku Gangnesa.
Droga
powrotna trwała dużo krócej, tak przynajmniej im się wydawało.
Nawigacja poprowadziła ich tę samą trasą, ponieważ Tulli
rozpoznawała niektóre budynki, ale mimo to czuli jakby dojechali do
hotelu zdecydowanie szybciej. Kenneth chciał opuścić pojazd, ale
drobna dłoń blondynki zatrzymała go. Naparła swoimi ustami na
jego, kończąc jakąkolwiek kłótnie. Doszła do wniosku, że
powinna cieszyć się każdą chwilą spędzoną z chłopakiem, gdyż
nie miała ich wiele. Teraz musieli dodatkowo uważać – Matjas
przyglądał się wszystkiemu uważnie.
Może
to te orzechowe oczy sprawiły, że przełamała się. Nie lubiła
oglądać w nich smutku, a przez ostatnich kilkadziesiąt minut,
widziała jedynie to. Nie umiała wyobrazić sobie życia bez
Kennetha, dlatego zrezygnowała z gniewania się na niego. Nawet
jeśli musiała się nim dzielić z jakąś inną kobietą, to mogła
go mieć dla siebie choćby na kilka minut. Wtedy był cały jej i
powinna pielęgnować te chwile, a nie zachowywać się jak
księżniczka. Wpadła zdecydowanie za głęboko, żeby wycofywać
się.
Wplotła
palce w jego włosy, ponownie łącząc ich usta. Tak bardzo tęskniła
za uczuciem wypełniającym jej brzuch. Tulli brakowało bliskości
Kennetha. Wzbudzał w niej ogień. Ten płomień wciąż tlił się w
sercu blondynki nawet wtedy, gdy przestawał dotykać panny
Kristoffersen. Usiadła na jego kolanach, nie potrafiąc przerwać
pieszczoty. Ręce Norwega przemieściły się na pośladki
dziewczyny. Wsunął dłonie do tylnych kieszeni jej dżinsów.
Obydwoje byli spragnieni swojego dotyku, dlatego zachowywali się jak
niewyżyci nastolatkowie. Stali się dla siebie owocem zakazanych.
To, co dla nas niedostępne, kręciło nas najbardziej.
Oparła
się o kierownicę, a dźwięk klaksonu przywołał ich do
rzeczywistości. Przypomnieli sobie, gdzie się znajdowali. Głodni
koledzy zapewne czekali na pachnącą pizzę, kiedy oni obściskiwali
się na fotelu kierowcy kadrowego busa. Poprawił czapkę na głowie
Tullippe, składając pocałunek na jej zaczerwienionym policzku.
Ześlizgnęła się z jego kolan, żeby wyjść z samochodu. Zabrała
część pudełek oraz reklamówkę z sosami. Słyszała kroki
swojego towarzysza, jednak nie zaczekała na niego.
Uśmiech
błąkał się na ustach Kennetha, gdy wchodził do ciepłej,
hotelowej recepcji. Zatrzymał się przy windach, gdzie Tulli już
czekała na jedną. Słodkie perfumy dziewczyny mieszały mu w
głowie. Zacisnął dłonie na bokach kartonowych pudełek, wiedząc,
że to nie było dobry czas na publiczne okazywanie sobie uczuć.
Jasne, chciałby pokazywać się z fizjoterapeutką jako swoją
dziewczyną, jednak do końca sezonu to nie było możliwe.
―
Mam dość ukrywania się – powiedział, stając koło niej.
―
Lubię moją pracę – odpowiedziała, nie odrywając wzroku od
guzika, przywołującego windę. Wiedziała, że jeśli spojrzy w
jego piękne oczy, zgodzi na każdą propzycję.
―
Uwierz mi, że ja również, ale chciałbym móc cieszyć się tobą
cały czas – przeniósł ciężar ciała z jednej nogi na drugą,
przyglądając się dziewczynie.
―
Kenneth, jeśli nie chcesz ze mną być, to po prostu to powiedz –
szepnęła, przymykając powieki.
―
Oczywiście, że chcę z tobą być – powiedział szybko.
―
Zostawmy ten temat. Ja mam swoje zdanie, ty masz swoje. Nie chcę
znowu się z tobą kłócić – weszła do windy, która wreszcie
przyjechała.
Oparł
się o ścianę windy, nie odrywając wzroku od dziewczyny. Wiedział,
że o czymś intensywnie myślała. Nie chciał, żeby znowu
postanowiła odejść. Już raz przez to przechodzili, na szczęście
wtedy wszystko skończyło się dobrze. Ich więź stała się
jeszcze silniejsza, ale jednocześnie wpadali coraz głębiej.
Dotarli do punktu, w którym pragnęli podjąć każde ryzyko, byleby
być ze sobą.
Odłożył
pudełka na podłogę. Pizze i tak już wystygły, więc minuta w tą,
czy w tą nie miała znaczenia. Przyciągnął do siebie dziewczynę,
próbując przekazać jej w jednym pocałunku wszystkie swoje emocje.
Chciał, żeby wiedziała jak ważna dla niego była. Jej drobne
dłonie objęły jego szyję, gdy wplótł palce we włosy
dziewczyny. Tulli miała go owiniętego wokół najmniejszego palca.
Mógł zrobić dla niej wszystko – ryzykował koniec kariery dla
bycia z nią. Dla kogoś innego to wydawało się szalone, wręcz
bezsensowne, ale on ją po prostu kochał. Miłość przysłania
zdrowy rozsądek.
―
Nigdy nie pozwolę tobie odejść, zapamiętaj to – szepnął,
kiedy winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze.
―
Nie składaj obietnic, których nie będziesz mógł dotrzymać –
pocałowała go ostatni raz i podniosła pudełka z ziemi. – Jednak
zrób, co w twojej mocy, żeby mnie zatrzymać.
Kenneth
stał się najważniejszą osobą w jej życiu. Mogła wiele
poświęcić, żeby tylko on wciąż w nim był. Ich relacja
zaliczała się do skomplikowanych, wciąż nie przyznali się do
swoich uczuć, choć oboje zdawali sobie z nich świetnie sprawę.
Zakochali się, a z tej drogi nie było powrotu. Tulli świetnie
wiedziała, że skończy ze złamanym sercem, ale na razie o tym nie
myślała. Cieszyła się bliskością Kennetha, który stał się
całym jej światem, bez niego nic nie będzie takie samo.
Schwycił
dziewczynę za przed ramię, zatrzymując ją przed wejściem do
środka. Wpadła na jego klatkę piersiową, a ciepły oddech skoczka
otulał jej kark. Czuła przyspieszony rytm serca chłopaka. Czekała
na jakiś ruch ze strony Kennetha, ponieważ przytulanie się na
środku korytarza nie było najlepszym pomysłem
―
Wyglądasz pociągająco, kiedy jesteś zazdrosna, kochanie –
szepnął wprost do jej ucha, wywołując ciarki. Wiedział jak grać
w tę grę.
Trener
zauważył rozbiegany wzrok Kennetha oraz zaróżowione policzki
Tulli. Wiedział, że postąpił słusznie wysyłając tę dwójkę
po pizzę. Wreszcie wyjaśnili sobie wszystko – zniknęła napięta
atmosfera, która psuła nastrój całej kadry. Rzucali sobie
ukradkowe spojrzenia, niby przypadkiem dotykali swoich dłoni.
Alexander świetnie zdawał sobie sprawę, że to już nie było
jedynie zauroczenie, ponieważ ta dwójka kochała się miłością
wieczną i bezgraniczną, jednak ktoś postanowił stanąć na drodze
do ich szczęścia.
―
Dlaczego, do jasnej cholery, pizza jest zimna?! – Daniel jako
pierwszy dorwał się pudełek z włoskim specjałem.
―
Wystygła – Kenneth wzruszył ramionami, siadając na jedynym
wolnym miejscu, czyli fotelu. – Finlandia to zimny kraj.
―
Och, Kenny naprawdę? Twoja inteligencja przekracza ludzkie pojęcie
– odparł sarkastycznie blond włosy skoczek. – Was gdzieś
wysłać...
***
It's our time to make a move It's our time to make amends It's our time to break the rules Let's begin...
Rozdział bardzo podobny, a końcówka wręcz identyczna jak w zakończonym opowiadaniu Zoe ;), czyżbyś się bardzo mocno inspirowała?
OdpowiedzUsuńNawet nie zdałam sobie z tego sprawy, ale faktycznie, masz rację. Od razu widać, że ta sama autorka.
Usuń