To
był jeden z tych dni, które chciał jak najszybciej zakończyć.
Miał fatalny humor. Wszystko zaczęło się od tego, że rano
zaspał. Nie zdążył wypić kawy, nie wspominając o zjedzeniu
śniadania. Spóźnił się na trening, który nie poszedł po jego
myśli. Oddał kilka skoków zbyt krótkich, żeby nazwać je choćby
dobrymi. Później pojechał do swojej ukochanej dziewczyny. Od
sześćdziesięciu minut słuchał jej szczebiotu, mając ochotę
zakneblować ją. Opowiadała mu o wypadzie na narty – wróciła z
Francji trzy dni temu, dlatego musiała pochwalić się luksusowym
wyjazdem.
Po
za tym od wyjazdu na Mistrzostwa Świata w Lotach, innymi słowy od
dnia, w którym Matjas rozpoczął podróżowanie z kadrą, chodził
zły na cały świat, a poranne problemy pogorszyły jego i tak już
fatalny humor. Pojawienie się ojca Elsy zburzyło względny spokój
w życiu Gangnesa. Teraz on kontrolował go na każdym kroku, a
skoczek musiał udawać, że w środku nie miał ochoty wysadzić go
w powietrze. Rozmawiał już na temat nagłego zarządzenia prezesa z
trenerem, ale on nie mógł nic zrobić, ponieważ za Matjasem stał
wysoki rangą przyjaciel. Musiał wytrzymać do końca sezonu.
Tydzień po zawodach w Planicy zbierali się członkowie zarządu,
żeby wybrać swojego nowego przewodniczącego, a obecny prezes nie
kandydował w wyborach.
Wolałby
ten czas poświęcić Tulli. To z nią lubił rozmawiać. Wolałby
zaprosić fizjoterapeutkę na randkę niż usychać na drogiej
kanapie, bojąc się, że wyleje kawę na ekstrawagancki dywan. Myśli
skoczka skupiała się na wszystkim, żeby tylko puścić opowiadanie
tlenionej blondynki mimo uszu. Spojrzał na swój telefon, leżący
na szklanej ławie, z nadzieją, że ktoś zadzwoni, żeby wyrwać go
z tego piekła. Odstawił porcelanową filiżankę na stolik i
wyszedł do toalety. To była łazienka dla gości, przychodzących w
odwiedziny. Wzrok przyciągała lampa jakby wyrwana z przeszłości.
Cała willa została urządzona w pałacowym stylu – drogie obrazy,
wykładziny wyszywane złotą nitką, kilku warstwowe zasłony,
kryształowe żyrandole, marmurowe blaty. Nie mógłby mieszkać w
takiej posiadłości. Wolał swoje mieszkanie z widokiem na
Lillehammer, miękkim łóżkiem, oraz dużą kanapą, będącą w
stanie pomieścić jego wszystkich kolegów.
Tullippe
siedziała na dość niewygodnym krześle w salonie kosmetycznym,
pozwalając kobiecie naprzeciwko niej uprawiać czary. Brązowowłosa
opowiadała o swoich dzieciach, które od wrześnie uczęszczały do
przedszkola. Trajkotała o słodziutkich ubrankach niedawno
upolowanych na wyprzedażach lub obiedzie zrobionym na piątą
rocznicę ślubu.
Fizjoterapeutka
zazdrościła swojej przyjaciółce rodziny. Ona bardzo szybko
znalazła miłość swojego życia i postanowiła wyjść za mąż.
Zrezygnowała z pracy na rzecz macierzyństwa, jednak nie żałowała,
ponieważ bliźniaczki były jej największą dumą.
Pomyślała
o Kennethie. To z nim chciałaby mieć dzieci. Zastanawiała się w
kogo wdałyby się ich pociechy. To był raczej scenariusz bardzo
nieprawdopodobny. Nie mogła planować przyszłości ze skoczkiem
narciarskim, ponieważ nawet nie miała pojęcia, co wydarzy się
następnego dnia. Oczywiście, chciałaby założyć z Gangnesem
rodzinę, ale na razie pozostawała jedynie jego kochanką – to
musiało ją zadowolić.
Ostatnimi
czasy skoczek zaprzątał jej myśli. Kiedy nie było go przy niej,
zastanawiało ją, co robił, czy on również myślał o Tulli.
Chciała spędzać z nim czas. Rozmawiać o nawet najbardziej błahych
sprawach lub po prostu wpatrywać się w jego piękne, błękitne
oczy.
Zależało
dziewczynie na towarzystwie Kennetha. Jakąś siła ciągnęła ją
do niego i, choć próbowała zapierać się ręki oraz nogami,
dalsza walka nie miała sensu, ponieważ za każdym razem poddawała
się urokowi Gangnesa.
Przyglądała
się wprawionym ruchom Idy. Znały się praktycznie od piaskownicy i
od tamtego czasu najpierw kolegowały, a później zaczęły
traktować się jak siostry. Chodziły razem do szkoły, planowały
wspólną przyszłość, ponieważ nie wyobrażały sobie życie bez
siebie. Niestety, na pewien czas ich drogi rozeszły się, gdy
Tullippe zdecydowała się na studia w stolicy Norwegii, a jej
przyjaciółka zamieszkała w Lillehammer. Teraz spotykały się za
każdym razem, kiedy blondynka wracała po zawodach. Panna
Kristoffersen była matką chrzestną Marti, dlatego często
odwiedzała dom państwa Todler.
―
Spotkałam Krystal, kiedy byliśmy na święta w Hemsedal. Pytała
się o bliźniaczki, ale również o twoje życie miłosne.
―
Moja matka chciałaby zostać babcią. Dlatego przy każdej okazji
męczy mnie lub Henrika pytaniami, kiedy wreszcie ustatkujemy się.
―
Nie poznała Teodora, więc nie ma pojęcia jak fatalne masz
szczęście w miłości – wzruszyła ramionami Ida.
To,
że nigdy nie miała szczęścia do mężczyzn było oczywiste jak
wynik mnożenia dwa razy dwa. Nie chodziło o związku z czasów
liceum – te nie zaliczały się do poważnych, mających przetrwać
więcej niż kilka tygodni – lecz o uczucia, którymi obdarzyła
pewnego chłopaka na studiach. Wszyscy byli przekonani, że ich
relacja przetrwa nawet najtrudniejsze chwile. Ufali sobie. Potrafili
rozmawiać godzinami na różne tematy, zaczynając od polityki, a
kończąc na sporcie, czy muzyce – mieli podobne gusta,
zainteresowania, poglądy. Tulli wydawało się, iż kochała go i
była przekonana o prawdziwości jego uczuć. Niestety, okazało się,
że Teodor to typowy przedstawiciel męskiej głupoty – po kilku
miesiącach wydawałoby się idealnego związku odszedł od
blondynki. Tullippe nie załamała się, nie przejęła się tym. Nic
z tych rzeczy, panna Kristoffersen skupiła się na studiach,
odgradzając się od bolących wspomnień. Wpadła w wir obowiązków,
a w weekendy nie opuściła ani jednej imprezy, żeby oderwać się
od rzeczywistości.
Zerknęła
na swój telefon, który wciąż wibrował od przychodzących
wiadomości. Spojrzała na nadawcę, a jej oczom ukazało się
zdjęcie Kennetha, wystawiającego język. Przeczytała wszystkie
sms–y, a z każdym słowem coraz bardziej denerwowała się. Dłonie
zaczęły się trząść, oddech stał się urywany, a serce wybijało
niezwykle szybki ruch. Pożegnała swoją przyjaciółkę, wybiegając
na zewnątrz. Nawet nie założyła do końca kurtki, ponieważ w
pośpiechu opuściła gabinet kosmetyczny, znajdujący się
naprzeciwko jej apartamentowca. Wrzuciła torebkę na siedzenie
pasażera i odjechała spod bloku.
Nie
mogła uwierzyć, że jakimś cudem Elsa dowiedziała się o jej
istnieniu, dlatego musieli zacząć jeszcze więcej kłamać Z
otrzymanych wiadomości wydedukowała, że zobaczyła jego zdjęcie
ustawione na tło ekranu blokady. Zreflektowała się, że sama
ustawiła ich wspólną fotografię na tapetę. Zrobili ją na
początku stycznia, kiedy razem wybrali się zasmakować zimowego
szaleństwa na stokach w Lillehammer. Doskonale pamiętała tamten
dzień. Przez cały czas uśmiechała się i właśnie w takim
wydaniu – szczęśliwym – uchwycił ją aparat telefonu.
Zazwyczaj
Kenneth robił głupie miny do zdjęć. To była jedna z nielicznych
fotografi, na których skoczek wyszedł przyzwocie. Błysnął swoim
uśmiechem, zwalającym Tulli z nóg. Objął ją w pasie, czekając
aż plik zapisze się na telefonie. Obydwoje mieli okulary
przeciwsłoneczne, ponieważ tego dnia na niebie nie pojawiła się
choćby jedna chmura. Miała jeszcze kilka ładnych zdjeć z tamtego
wypadu – na jednym Kenneth całował jej policzek, a na drugim
pozował jak rasowa modelka z rękami na biodrach.
Połączyła
się z chłopakiem, licząc, że uzyska od niego jakiekolwiek
informacje. Nie wiedziała właściwie, po co wsiadała do samochodu.
Kenneth mieszkał w tym samym apartamentowcu, a to właśnie w swoim
mieszkaniu pewnie był. Bezsensownie jeździła po mieścia, ale na
szczęście nie odjechała daleko od bloku. Z chaotycznie napisanych
wiadomości nie zrozumiała zbyt wiele. Wyczytała, że katastrofa
miała miejsce, ponieważ Elsa zobaczyła ich wspólne zdjęcie.
Kenneth napisał, iż skłamał swojej dziewczynie, ale Tulli nie
miała pojęcia, co jej powiedział. Zreflektowała się, że nawet
nie wiedziała, gdzie powinna pojechać, gdyż chłopak kazał
blondynce po prostu jak najszybciej się tutaj pojawić, ale gdzie
znajdowała się to „tutaj”?
―
Co ja mam robić, Kenneth? – zapytała, kiedy chłopak w końcu
odebrał.
―
Przyjdź do mojego mieszkania. Czeka nas spotkanie z Elsą –
odpowiedział, a Tullippe słyszała jak zdenerwowany był.
Nie
pomyślałby, że Elsa postanowi oglądać jego ekran blokady.
Możliwe, że dostał od kogoś wiadomość i telefon automatycznie
zaświecił się. Nie znał prawdy, jednak nie zamierzał węszyć.
To, co już się stało, nie odstanie się w magiczny sposób, ale
mógł robić wiele, żeby uratować sytuację. Nie było opcji, że
wpadli. Nie mógł stracić Tulli, a tym bardziej nie w tak
wydawałoby się głupi sposób.
Nerwowo
chodził po salonie, oczekując fizjoterapeutki. Przygryzał wargę,
szukając najlepszych słów na opisanie ich relacji na płaszczyźnie
siostra–brat. Właśnie taką historyjkę sprzedał Elsie. Nie mógł
wymyślić czegoś lepszego. W tamtym momencie jego mózg nie
pracował tak jak powinien. Jedyną rzeczą o jakiej mógł myśleć
było to, że stracił już na zawsze Tulli, a bardzo tego nie
chciał. Obawiał się, iż świat Kennetha zawalił się, ponieważ
do tej pory dobrze skrywana tajemnica ujrzała światło dzienne.
Kenneth
zaliczał się do chłopaków, którzy zawsze bardziej skupiali się
na karierze niż związkach. Oprócz Tullippe w jego życiu wcześniej
liczyła się Elsa, jednak ona zmarnowała swoją szansę. Dziewczyna
zamiast z brzydkiego kaczątka w łabędzia, zmieniła się z pięknej
w bestię. Niegdyś brązowe włosy przefarbowała na platynowe. Zbyt
często odwiedzała solarium, opalając się na pomarańczowo. Jej
paznokcie stały się jak szpony o neonowych kolorach. Makijaż,
nakładany przez nią na twarz, zaczął odstraszać innych, a nie
ukrywać niedoskonałości. Pozycja rodziny matki, pieniądze jakimi
dysponowała zmieniły ją. Kenneth przez cały związek obserwował
jej metamorfozę. Tulli nie chciała wierzyć, że wcześniej Elsa
zaliczała się do ładnych kobiet, ponieważ aktualnie przypominała
lalkę Barbie. Panna Noberg to idealny przykład, że niektóre
kosmetyki zamiast poprawiać wygląd oszpecały. Skoczek musiał
przyznać, iż wcześniej darzył tlenioną blondynkę specjalnym
uczuciem, dlatego zdecydował się na związek, choć na początku
nie wiedział jaki błąd popełniał. Teraz był szantażowany. Jej
ojciec groził utratą miejsca w kadrze, jeśli skrzywdzi Elsę,
zrywając z nią. Na szczęście cały ten cyrk miał zakończyć się
na koniec tego sezonu, gdy aktualny prezes skończy swoją
prezydenturę.
Wpadła
do jego mieszkania, nie kłopocząc się pukaniem. Sama nie
wiedziała, czy była zła. Teoretycznie dziewczynie mogło
przytrafić się to samo, ktoś zobaczyłby jej tapetę i wypytywał
o chłopaka. Mieli szczęście, zdjęcie nie wskazywało na to, że
byli parą. Raczej wyglądali na przyjaciół, którzy znali się od
piaskownicy. Nie miała również pojęcia jakie kłamstwo skoczek
sprzedał Elsie. Mógł wymyślić coś błyskotliwego lub wręcz
przeciwnie – wtopić ich jeszcze bardziej. Nie miała pojęcia jak
ona zachowałaby się w takiej sytuacji, więc postanowiła nie
krzyczeć na Kennetha.
Zostawiła
swoje rzeczy w przedpokoju i próbowała namierzyć właściciela
mieszkania. Stał przy oknie w salonie, obserwując Lillehammer.
Wyglądał jakby myśli całkowicie go pochłonęły. Opierał się o
szybę, nie odrywając wzroku od miasta. Oddychał powoli,
przygryzając wargę. Choć wyglądał na opanowanego, w środku cały
trząsł się. Podeszła do chłopaka, obejmując jego plecy. Obrócił
się w jej kierunku, składając pocałunek na czole dziewczyny.
Stali w ciszy, ciesząc się swoim towarzystwem, ponieważ właśnie
ta sytuacja z Noberg uświadomiła im, że każda chwila wspólnie
spędzona była na wagę złota.
―
Za – spojrzał na zegarek – dziesięć minut będzie tutaj Elsa.
Powiedziałem jej, że jesteś moją siostrą.
―
Co? – dziewczyna pyta z niedowierzaniem. – Mogłeś się bardziej
postarać.
―
W takim razie oświeć mnie, co mogłem innego powiedzieć, ponieważ
ja nie mam pojęcia – założył ręce na piersi, czekając na
odpowiedź fizjoterapeutki.
―
Nie będziemy teraz się o to kłócić – stwierdziła, ponieważ
tak właściwie to sama nie miała lepszego pomysłu.
―
No właśnie – zrezygnowany pokręcił głową, ale ponownie objął
ją w pasie.
Tulli
siedziała na kanapie. W dłoni trzymała kubek w kropki – zawsze z
niego piła, gdy przychodziła do chłopaka – ale jedynie
obserwowała ruch cieczy w naczyniu. Herbata już dawno zrobiła się
zimna, więc nie miała zamiaru jej dokończyć. Założyła nogę na
nogę, przenosząc wzrok na tlenioną blondynkę. Westchnęła,
ponownie spoglądając na kubek. Odłożyła go na stolik i błagalnie
popatrzyła na Kennetha. Miała dosyć tego chorego spotkania.
Praktycznie nie rozmawiała z Elsą. Flądra zapytała ją, czy była
siostrą skoczka, a gdy ta odpowiedziała, że tak konwersacja
dobiegła końca.
Zastanawiała
się jak wyglądały spotkania pary. Może to jej towarzystwo
sprawiło, że rozmowa nie kleiła się, jednak Kenneth również
wyglądał jakby z chęcią wyrzucił ją za drzwi. Ta cała sytuacja
była chora, ale nie miała możliwości w jakikolwiek sposób z niej
wybrnąć. Tulli pozostało czekanie aż sezon dobiegnie końca i
będzie mogła cieszyć się związkiem ze skoczkiem.
Dziwnie
się czuł, siedząc w pokoju, w którym znajdowała się jego
dziewczyna oraz kochanka. Wolałby ten czas poświęcić jedynie
Tullippe, ale musiał chronić swoją tajemnicę. Elsa na razie nie
podejrzewała, że coś między nimi miało miejsce, dlatego
siedziała w fotelu, pisząc z kimś lub po prostu obserwując go.
Czekał aż wreszcie skończy się to spotkanie, ponieważ
zdecydowanie bardziej wolałby na przykład oglądać film z panną
Kristoffersen niż kontynuować to spotkanie.
―
Więc... Gdzie pracujesz? – szczebiot Elsy przerwał przyjemną
ciszę, panującą w salonie.
Tulli
miała wrażenie, że grunt osunął jej się spod stóp. Przecież
nie mogła powiedzieć, że pracowała jako fizjoterapeutka w
norweskim teamie. Nie myślała nad wymyśleniem sobie fałszywego
zawodu, miejsca zamieszkania, czy nawet chłopaka. Musiała być
wiarygodna, a ona nawet nie zastanawiała się nad wydawałoby się
tak oczywistymi rzeczami. Przygryzła wargę, szukając wsparcia u
Kennetha, jednak on też wydawał się nie mieć żadnego dobrego
pomysłu, żeby wybrnąć z tej sytuacji.
―
Pracuję dla NASA – powiedziała pierwsze, co przyszło Tulli do
głowy.
Wiedziała,
że musiała wymyślić sobie zawód raczej nie znany dla Noberg.
Starała się uniknąć niekomfortowych pytań. Już pierwsze z nich
wytrąciło ją z równowagi, dlatego musiała uniknąć całej fali.
Zacisnęła usta, gratulując sobie tego pomysłu. Upiekła dwie
pieczenie na jednym ogniu – Elsa zapewne nie wiedziała, co to
NASA, której siedziba znajdowała się w USA. W ten sposób znalazła
usprawiedliwienie rzadkich wizyt – Kenneth powiedział jej, że
mieszka za granicą, dlatego nie mogła ich często odwiedzać.
―
To super! No ja nie pracuję nigdzie. To jest zbyt męczące, a poza
tym miałabym mniej czasu na zakupy, wizyty u kosmetyczki, nie
wspominając o wakacjach – pannę Kristoffersen bolała już głowa
od piskliwego głosu flądry. Elsa spojrzała na telefon, podnosząc
się z kanapy. – Miło się z wami gadało, ale muszę już iść.
Jadę z mamą do spa, także życzcie mi miłych masaży.
Tulli
z fałszywym uśmiechem wstała, odprowadzając ją do drzwi. Ubrała
się, podchodząc do Kenneth, chcąc pocałować go. Chłopak nie
zdążył odwrócić głowy, dlatego niestety jej usta spotkały się
z jego. Fizjoterapeutka poczuła nieprzyjemny uścisk. Wiedziała, że
to zazdrość. Panna Kristoffersen z natury walczyła o swoje, nie
lubiła się dzielić. W tym przypadku nie miała innej opcji i
musiała pogodzić się z faktem, że to ona była tą drugą
dziewczyną.
Pozdrowiła
Elsę środkowym palcem, kiedy zamykały się za nią drzwi. W
mieszkaniu wciąż roznosił się zapach jej zbyt słodkich perfum,
powodujących wymioty. Zaczęli sprzątać z ławy kubki oraz
talerzyki, na których wcześniej jedli ciasto. Nie rozmawiali. Wciąż
byli zdziwieni tym obrotem spraw, jednak bardzo cieszyli się, że
Noberg tak szybko opuściła spotkanie. Obydwoje bali się, iż
będzie siedzieć nie wiadomo ile, zadając skomplikowane pytania na
przykład o ich dzieciństwo. Widocznie przecenili jej inteligencję.
Tulli
obserwowała Lillehammer. Podobny krajobraz widziała codziennie ze
swojego mieszkania, ale nie przeszkadzało jej to. Bardzo lubiła to
miasto i uważała je za wyjątkowo urokliwe. Kenneth stanął za
nią, obejmując dziewczynę w pasie. Przysunął pannę
Kristoffersen do swojego torsu, ukrywając głowę w zagłębieniu
jej szyi. Złożył kilka pocałunków, wywołując u niej dreszcze.
Żołądek wykonał efektowne saldo. Miała wrażenie, że jedynie
silne ramiona Gangnesa chronią ją przed spotkaniem z podłogą.
―
Wiesz ten masaż to nie taki zły pomysł – szepnął wprost do jej
ucha niskim głosem.
***
And the thrill of the chase moves in mysterious ways So in case I'm mistaken I just want to hear you say "You've got me baby, are you mine?" She's a silver lining, lone ranger riding Through an open space In my mind when she's not right there beside me
świetny rozdział, czekam na następny :-)
OdpowiedzUsuń