19 lip 2016

„She's a silver lining climbing on my desire”


To był jeden z tych dni, które chciał jak najszybciej zakończyć. Miał fatalny humor. Wszystko zaczęło się od tego, że rano zaspał. Nie zdążył wypić kawy, nie wspominając o zjedzeniu śniadania. Spóźnił się na trening, który nie poszedł po jego myśli. Oddał kilka skoków zbyt krótkich, żeby nazwać je choćby dobrymi. Później pojechał do swojej ukochanej dziewczyny. Od sześćdziesięciu minut słuchał jej szczebiotu, mając ochotę zakneblować ją. Opowiadała mu o wypadzie na narty – wróciła z Francji trzy dni temu, dlatego musiała pochwalić się luksusowym wyjazdem.
Po za tym od wyjazdu na Mistrzostwa Świata w Lotach, innymi słowy od dnia, w którym Matjas rozpoczął podróżowanie z kadrą, chodził zły na cały świat, a poranne problemy pogorszyły jego i tak już fatalny humor. Pojawienie się ojca Elsy zburzyło względny spokój w życiu Gangnesa. Teraz on kontrolował go na każdym kroku, a skoczek musiał udawać, że w środku nie miał ochoty wysadzić go w powietrze. Rozmawiał już na temat nagłego zarządzenia prezesa z trenerem, ale on nie mógł nic zrobić, ponieważ za Matjasem stał wysoki rangą przyjaciel. Musiał wytrzymać do końca sezonu. Tydzień po zawodach w Planicy zbierali się członkowie zarządu, żeby wybrać swojego nowego przewodniczącego, a obecny prezes nie kandydował w wyborach.
Wolałby ten czas poświęcić Tulli. To z nią lubił rozmawiać. Wolałby zaprosić fizjoterapeutkę na randkę niż usychać na drogiej kanapie, bojąc się, że wyleje kawę na ekstrawagancki dywan. Myśli skoczka skupiała się na wszystkim, żeby tylko puścić opowiadanie tlenionej blondynki mimo uszu. Spojrzał na swój telefon, leżący na szklanej ławie, z nadzieją, że ktoś zadzwoni, żeby wyrwać go z tego piekła. Odstawił porcelanową filiżankę na stolik i wyszedł do toalety. To była łazienka dla gości, przychodzących w odwiedziny. Wzrok przyciągała lampa jakby wyrwana z przeszłości. Cała willa została urządzona w pałacowym stylu – drogie obrazy, wykładziny wyszywane złotą nitką, kilku warstwowe zasłony, kryształowe żyrandole, marmurowe blaty. Nie mógłby mieszkać w takiej posiadłości. Wolał swoje mieszkanie z widokiem na Lillehammer, miękkim łóżkiem, oraz dużą kanapą, będącą w stanie pomieścić jego wszystkich kolegów.
Tullippe siedziała na dość niewygodnym krześle w salonie kosmetycznym, pozwalając kobiecie naprzeciwko niej uprawiać czary. Brązowowłosa opowiadała o swoich dzieciach, które od wrześnie uczęszczały do przedszkola. Trajkotała o słodziutkich ubrankach niedawno upolowanych na wyprzedażach lub obiedzie zrobionym na piątą rocznicę ślubu.
Fizjoterapeutka zazdrościła swojej przyjaciółce rodziny. Ona bardzo szybko znalazła miłość swojego życia i postanowiła wyjść za mąż. Zrezygnowała z pracy na rzecz macierzyństwa, jednak nie żałowała, ponieważ bliźniaczki były jej największą dumą.
Pomyślała o Kennethie. To z nim chciałaby mieć dzieci. Zastanawiała się w kogo wdałyby się ich pociechy. To był raczej scenariusz bardzo nieprawdopodobny. Nie mogła planować przyszłości ze skoczkiem narciarskim, ponieważ nawet nie miała pojęcia, co wydarzy się następnego dnia. Oczywiście, chciałaby założyć z Gangnesem rodzinę, ale na razie pozostawała jedynie jego kochanką – to musiało ją zadowolić.
Ostatnimi czasy skoczek zaprzątał jej myśli. Kiedy nie było go przy niej, zastanawiało ją, co robił, czy on również myślał o Tulli. Chciała spędzać z nim czas. Rozmawiać o nawet najbardziej błahych sprawach lub po prostu wpatrywać się w jego piękne, błękitne oczy.
Zależało dziewczynie na towarzystwie Kennetha. Jakąś siła ciągnęła ją do niego i, choć próbowała zapierać się ręki oraz nogami, dalsza walka nie miała sensu, ponieważ za każdym razem poddawała się urokowi Gangnesa.
Przyglądała się wprawionym ruchom Idy. Znały się praktycznie od piaskownicy i od tamtego czasu najpierw kolegowały, a później zaczęły traktować się jak siostry. Chodziły razem do szkoły, planowały wspólną przyszłość, ponieważ nie wyobrażały sobie życie bez siebie. Niestety, na pewien czas ich drogi rozeszły się, gdy Tullippe zdecydowała się na studia w stolicy Norwegii, a jej przyjaciółka zamieszkała w Lillehammer. Teraz spotykały się za każdym razem, kiedy blondynka wracała po zawodach. Panna Kristoffersen była matką chrzestną Marti, dlatego często odwiedzała dom państwa Todler.
― Spotkałam Krystal, kiedy byliśmy na święta w Hemsedal. Pytała się o bliźniaczki, ale również o twoje życie miłosne.
― Moja matka chciałaby zostać babcią. Dlatego przy każdej okazji męczy mnie lub Henrika pytaniami, kiedy wreszcie ustatkujemy się.
― Nie poznała Teodora, więc nie ma pojęcia jak fatalne masz szczęście w miłości – wzruszyła ramionami Ida.
To, że nigdy nie miała szczęścia do mężczyzn było oczywiste jak wynik mnożenia dwa razy dwa. Nie chodziło o związku z czasów liceum – te nie zaliczały się do poważnych, mających przetrwać więcej niż kilka tygodni – lecz o uczucia, którymi obdarzyła pewnego chłopaka na studiach. Wszyscy byli przekonani, że ich relacja przetrwa nawet najtrudniejsze chwile. Ufali sobie. Potrafili rozmawiać godzinami na różne tematy, zaczynając od polityki, a kończąc na sporcie, czy muzyce – mieli podobne gusta, zainteresowania, poglądy. Tulli wydawało się, iż kochała go i była przekonana o prawdziwości jego uczuć. Niestety, okazało się, że Teodor to typowy przedstawiciel męskiej głupoty – po kilku miesiącach wydawałoby się idealnego związku odszedł od blondynki. Tullippe nie załamała się, nie przejęła się tym. Nic z tych rzeczy, panna Kristoffersen skupiła się na studiach, odgradzając się od bolących wspomnień. Wpadła w wir obowiązków, a w weekendy nie opuściła ani jednej imprezy, żeby oderwać się od rzeczywistości.
Zerknęła na swój telefon, który wciąż wibrował od przychodzących wiadomości. Spojrzała na nadawcę, a jej oczom ukazało się zdjęcie Kennetha, wystawiającego język. Przeczytała wszystkie sms–y, a z każdym słowem coraz bardziej denerwowała się. Dłonie zaczęły się trząść, oddech stał się urywany, a serce wybijało niezwykle szybki ruch. Pożegnała swoją przyjaciółkę, wybiegając na zewnątrz. Nawet nie założyła do końca kurtki, ponieważ w pośpiechu opuściła gabinet kosmetyczny, znajdujący się naprzeciwko jej apartamentowca. Wrzuciła torebkę na siedzenie pasażera i odjechała spod bloku.
Nie mogła uwierzyć, że jakimś cudem Elsa dowiedziała się o jej istnieniu, dlatego musieli zacząć jeszcze więcej kłamać Z otrzymanych wiadomości wydedukowała, że zobaczyła jego zdjęcie ustawione na tło ekranu blokady. Zreflektowała się, że sama ustawiła ich wspólną fotografię na tapetę. Zrobili ją na początku stycznia, kiedy razem wybrali się zasmakować zimowego szaleństwa na stokach w Lillehammer. Doskonale pamiętała tamten dzień. Przez cały czas uśmiechała się i właśnie w takim wydaniu – szczęśliwym – uchwycił ją aparat telefonu.
Zazwyczaj Kenneth robił głupie miny do zdjęć. To była jedna z nielicznych fotografi, na których skoczek wyszedł przyzwocie. Błysnął swoim uśmiechem, zwalającym Tulli z nóg. Objął ją w pasie, czekając aż plik zapisze się na telefonie. Obydwoje mieli okulary przeciwsłoneczne, ponieważ tego dnia na niebie nie pojawiła się choćby jedna chmura. Miała jeszcze kilka ładnych zdjeć z tamtego wypadu – na jednym Kenneth całował jej policzek, a na drugim pozował jak rasowa modelka z rękami na biodrach.
Połączyła się z chłopakiem, licząc, że uzyska od niego jakiekolwiek informacje. Nie wiedziała właściwie, po co wsiadała do samochodu. Kenneth mieszkał w tym samym apartamentowcu, a to właśnie w swoim mieszkaniu pewnie był. Bezsensownie jeździła po mieścia, ale na szczęście nie odjechała daleko od bloku. Z chaotycznie napisanych wiadomości nie zrozumiała zbyt wiele. Wyczytała, że katastrofa miała miejsce, ponieważ Elsa zobaczyła ich wspólne zdjęcie. Kenneth napisał, iż skłamał swojej dziewczynie, ale Tulli nie miała pojęcia, co jej powiedział. Zreflektowała się, że nawet nie wiedziała, gdzie powinna pojechać, gdyż chłopak kazał blondynce po prostu jak najszybciej się tutaj pojawić, ale gdzie znajdowała się to „tutaj”?
― Co ja mam robić, Kenneth? – zapytała, kiedy chłopak w końcu odebrał.
― Przyjdź do mojego mieszkania. Czeka nas spotkanie z Elsą – odpowiedział, a Tullippe słyszała jak zdenerwowany był.
Nie pomyślałby, że Elsa postanowi oglądać jego ekran blokady. Możliwe, że dostał od kogoś wiadomość i telefon automatycznie zaświecił się. Nie znał prawdy, jednak nie zamierzał węszyć. To, co już się stało, nie odstanie się w magiczny sposób, ale mógł robić wiele, żeby uratować sytuację. Nie było opcji, że wpadli. Nie mógł stracić Tulli, a tym bardziej nie w tak wydawałoby się głupi sposób.
Nerwowo chodził po salonie, oczekując fizjoterapeutki. Przygryzał wargę, szukając najlepszych słów na opisanie ich relacji na płaszczyźnie siostra–brat. Właśnie taką historyjkę sprzedał Elsie. Nie mógł wymyślić czegoś lepszego. W tamtym momencie jego mózg nie pracował tak jak powinien. Jedyną rzeczą o jakiej mógł myśleć było to, że stracił już na zawsze Tulli, a bardzo tego nie chciał. Obawiał się, iż świat Kennetha zawalił się, ponieważ do tej pory dobrze skrywana tajemnica ujrzała światło dzienne.
Kenneth zaliczał się do chłopaków, którzy zawsze bardziej skupiali się na karierze niż związkach. Oprócz Tullippe w jego życiu wcześniej liczyła się Elsa, jednak ona zmarnowała swoją szansę. Dziewczyna zamiast z brzydkiego kaczątka w łabędzia, zmieniła się z pięknej w bestię. Niegdyś brązowe włosy przefarbowała na platynowe. Zbyt często odwiedzała solarium, opalając się na pomarańczowo. Jej paznokcie stały się jak szpony o neonowych kolorach. Makijaż, nakładany przez nią na twarz, zaczął odstraszać innych, a nie ukrywać niedoskonałości. Pozycja rodziny matki, pieniądze jakimi dysponowała zmieniły ją. Kenneth przez cały związek obserwował jej metamorfozę. Tulli nie chciała wierzyć, że wcześniej Elsa zaliczała się do ładnych kobiet, ponieważ aktualnie przypominała lalkę Barbie. Panna Noberg to idealny przykład, że niektóre kosmetyki zamiast poprawiać wygląd oszpecały. Skoczek musiał przyznać, iż wcześniej darzył tlenioną blondynkę specjalnym uczuciem, dlatego zdecydował się na związek, choć na początku nie wiedział jaki błąd popełniał. Teraz był szantażowany. Jej ojciec groził utratą miejsca w kadrze, jeśli skrzywdzi Elsę, zrywając z nią. Na szczęście cały ten cyrk miał zakończyć się na koniec tego sezonu, gdy aktualny prezes skończy swoją prezydenturę.
Wpadła do jego mieszkania, nie kłopocząc się pukaniem. Sama nie wiedziała, czy była zła. Teoretycznie dziewczynie mogło przytrafić się to samo, ktoś zobaczyłby jej tapetę i wypytywał o chłopaka. Mieli szczęście, zdjęcie nie wskazywało na to, że byli parą. Raczej wyglądali na przyjaciół, którzy znali się od piaskownicy. Nie miała również pojęcia jakie kłamstwo skoczek sprzedał Elsie. Mógł wymyślić coś błyskotliwego lub wręcz przeciwnie – wtopić ich jeszcze bardziej. Nie miała pojęcia jak ona zachowałaby się w takiej sytuacji, więc postanowiła nie krzyczeć na Kennetha.
Zostawiła swoje rzeczy w przedpokoju i próbowała namierzyć właściciela mieszkania. Stał przy oknie w salonie, obserwując Lillehammer. Wyglądał jakby myśli całkowicie go pochłonęły. Opierał się o szybę, nie odrywając wzroku od miasta. Oddychał powoli, przygryzając wargę. Choć wyglądał na opanowanego, w środku cały trząsł się. Podeszła do chłopaka, obejmując jego plecy. Obrócił się w jej kierunku, składając pocałunek na czole dziewczyny. Stali w ciszy, ciesząc się swoim towarzystwem, ponieważ właśnie ta sytuacja z Noberg uświadomiła im, że każda chwila wspólnie spędzona była na wagę złota.
― Za – spojrzał na zegarek – dziesięć minut będzie tutaj Elsa. Powiedziałem jej, że jesteś moją siostrą.
― Co? – dziewczyna pyta z niedowierzaniem. – Mogłeś się bardziej postarać.
― W takim razie oświeć mnie, co mogłem innego powiedzieć, ponieważ ja nie mam pojęcia – założył ręce na piersi, czekając na odpowiedź fizjoterapeutki.
― Nie będziemy teraz się o to kłócić – stwierdziła, ponieważ tak właściwie to sama nie miała lepszego pomysłu.
― No właśnie – zrezygnowany pokręcił głową, ale ponownie objął ją w pasie.

Tulli siedziała na kanapie. W dłoni trzymała kubek w kropki – zawsze z niego piła, gdy przychodziła do chłopaka – ale jedynie obserwowała ruch cieczy w naczyniu. Herbata już dawno zrobiła się zimna, więc nie miała zamiaru jej dokończyć. Założyła nogę na nogę, przenosząc wzrok na tlenioną blondynkę. Westchnęła, ponownie spoglądając na kubek. Odłożyła go na stolik i błagalnie popatrzyła na Kennetha. Miała dosyć tego chorego spotkania. Praktycznie nie rozmawiała z Elsą. Flądra zapytała ją, czy była siostrą skoczka, a gdy ta odpowiedziała, że tak konwersacja dobiegła końca.
Zastanawiała się jak wyglądały spotkania pary. Może to jej towarzystwo sprawiło, że rozmowa nie kleiła się, jednak Kenneth również wyglądał jakby z chęcią wyrzucił ją za drzwi. Ta cała sytuacja była chora, ale nie miała możliwości w jakikolwiek sposób z niej wybrnąć. Tulli pozostało czekanie aż sezon dobiegnie końca i będzie mogła cieszyć się związkiem ze skoczkiem.
Dziwnie się czuł, siedząc w pokoju, w którym znajdowała się jego dziewczyna oraz kochanka. Wolałby ten czas poświęcić jedynie Tullippe, ale musiał chronić swoją tajemnicę. Elsa na razie nie podejrzewała, że coś między nimi miało miejsce, dlatego siedziała w fotelu, pisząc z kimś lub po prostu obserwując go. Czekał aż wreszcie skończy się to spotkanie, ponieważ zdecydowanie bardziej wolałby na przykład oglądać film z panną Kristoffersen niż kontynuować to spotkanie.
― Więc... Gdzie pracujesz? – szczebiot Elsy przerwał przyjemną ciszę, panującą w salonie.
Tulli miała wrażenie, że grunt osunął jej się spod stóp. Przecież nie mogła powiedzieć, że pracowała jako fizjoterapeutka w norweskim teamie. Nie myślała nad wymyśleniem sobie fałszywego zawodu, miejsca zamieszkania, czy nawet chłopaka. Musiała być wiarygodna, a ona nawet nie zastanawiała się nad wydawałoby się tak oczywistymi rzeczami. Przygryzła wargę, szukając wsparcia u Kennetha, jednak on też wydawał się nie mieć żadnego dobrego pomysłu, żeby wybrnąć z tej sytuacji.
― Pracuję dla NASA – powiedziała pierwsze, co przyszło Tulli do głowy.
Wiedziała, że musiała wymyślić sobie zawód raczej nie znany dla Noberg. Starała się uniknąć niekomfortowych pytań. Już pierwsze z nich wytrąciło ją z równowagi, dlatego musiała uniknąć całej fali. Zacisnęła usta, gratulując sobie tego pomysłu. Upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu – Elsa zapewne nie wiedziała, co to NASA, której siedziba znajdowała się w USA. W ten sposób znalazła usprawiedliwienie rzadkich wizyt – Kenneth powiedział jej, że mieszka za granicą, dlatego nie mogła ich często odwiedzać.
― To super! No ja nie pracuję nigdzie. To jest zbyt męczące, a poza tym miałabym mniej czasu na zakupy, wizyty u kosmetyczki, nie wspominając o wakacjach – pannę Kristoffersen bolała już głowa od piskliwego głosu flądry. Elsa spojrzała na telefon, podnosząc się z kanapy. – Miło się z wami gadało, ale muszę już iść. Jadę z mamą do spa, także życzcie mi miłych masaży.
Tulli z fałszywym uśmiechem wstała, odprowadzając ją do drzwi. Ubrała się, podchodząc do Kenneth, chcąc pocałować go. Chłopak nie zdążył odwrócić głowy, dlatego niestety jej usta spotkały się z jego. Fizjoterapeutka poczuła nieprzyjemny uścisk. Wiedziała, że to zazdrość. Panna Kristoffersen z natury walczyła o swoje, nie lubiła się dzielić. W tym przypadku nie miała innej opcji i musiała pogodzić się z faktem, że to ona była tą drugą dziewczyną.
Pozdrowiła Elsę środkowym palcem, kiedy zamykały się za nią drzwi. W mieszkaniu wciąż roznosił się zapach jej zbyt słodkich perfum, powodujących wymioty. Zaczęli sprzątać z ławy kubki oraz talerzyki, na których wcześniej jedli ciasto. Nie rozmawiali. Wciąż byli zdziwieni tym obrotem spraw, jednak bardzo cieszyli się, że Noberg tak szybko opuściła spotkanie. Obydwoje bali się, iż będzie siedzieć nie wiadomo ile, zadając skomplikowane pytania na przykład o ich dzieciństwo. Widocznie przecenili jej inteligencję.
Tulli obserwowała Lillehammer. Podobny krajobraz widziała codziennie ze swojego mieszkania, ale nie przeszkadzało jej to. Bardzo lubiła to miasto i uważała je za wyjątkowo urokliwe. Kenneth stanął za nią, obejmując dziewczynę w pasie. Przysunął pannę Kristoffersen do swojego torsu, ukrywając głowę w zagłębieniu jej szyi. Złożył kilka pocałunków, wywołując u niej dreszcze. Żołądek wykonał efektowne saldo. Miała wrażenie, że jedynie silne ramiona Gangnesa chronią ją przed spotkaniem z podłogą.
― Wiesz ten masaż to nie taki zły pomysł – szepnął wprost do jej ucha niskim głosem.

***

And the thrill of the chase moves in mysterious ways So in case I'm mistaken I just want to hear you say "You've got me baby, are you mine?" She's a silver lining, lone ranger riding Through an open space In my mind when she's not right there beside me

1 komentarz: